Łukaszenka: Obroniliśmy kraj przed garstką odszczepieńców


Białoruś nie przyjmie już żadnego ultimatum od Zachodu - oświadczył Alaksandr Łukaszenka. Według białoruskiego prezydenta zachodnia ocena wyborów była przygotowana z góry, a opozycja to "garstka odszczepieńców".

- Żadnych ultimatów już więcej nie przyjmiemy. Jeśli będą stawiać jakieś niemożliwe do przyjęcia warunki, opierając się przy tym na podwójnych standardach, to także ich nie przyjmiemy - mówił Łukaszenka zapytany, jak zareaguje na żądanie Zachodu, by uwolnić wszystkich zatrzymanych po demonstracji w wieczór wyborczy, w tym byłych kandydatów na prezydenta, stwarzając w ten sposób warunki do dalszych kontaktów i dialogu.

O zatrzymanych

Żadnych ultimatów już więcej nie przyjmiemy. Jeśli będą stawiać jakieś niemożliwe do przyjęcia warunki, opierając się przy tym na podwójnych standardach, to także ich nie przyjmiemy Alaksandr Łukaszenka

Wy, tak jak i ja poczuliście, że już taką demokrację tutaj zasialiśmy, że bardziej nie było można. I przecież znamy obiektywne oceny naszych wyborów. To, że oni przyjechali tu z zawczasu napisanym tekstem - powiem otwarcie, czytałem ten tekst miesiąc przed wyborami. Nasze wybory jeszcze się nie odbyły, a oni już napisali ten tekst. No, trochę lepiej niż podczas poprzednich wyborów Alaksandr Łukaszenka

- Co się tyczy zatrzymanych, to już niejedną ich setkę zwolniliśmy. Jednak wszczęto sprawę karną. Jeśli w ramach śledztwa, sprawy karnej, można uwolnić tych ludzi, to nie są oni nam potrzebni - mówił Łukaszenka, cytowany przez oficjalną agencję BiełTA. Jak powiedział, "wysuwać żądań wobec mnie nie trzeba". - Będziemy robić tak, jak we Francji czy Niemczech, tam prezydent może uwolnić człowieka objętego śledztwem. Tak, ja mogę to zrobić na etapie śledztwa, (...), ale jeśli są do tego podstawy. Jeśli nie mają oni związku z masowymi pogromami, a znaleźli się tam ze względów ideologicznych, to będę rozpatrywać tę kwestię. A jeśli jesteś winny, to nie będę się wtrącać - mówił.

Obrona kraju

Dziennikarze pytali Łukaszenkę o osiągnięcia minionego roku. Jak to ocenił białoruski prezydent?

- Główna zdobycz - to, że obroniliśmy kraj. Nawet nie wyobrażacie sobie, że garstka odszczepieńców mogła przewrócić kraj. Nawet ja wielu rzeczy sobie nie wyobrażałem - mówił polityk. Według jego słów "za plecami (tych osób) stali ludzie nie z naszego państwa, pewne struktury i wielkie pieniądze". - Mogliśmy obudzić się w zupełnie innym kraju - kontynuował.

Łukaszenka nie wierzy

- Kiedy mówią mi o Zachodzie, to ja absolutnie im nie wierzę: najprawdopodobniej starali się mnie i nas wszystkich uśpić (...) A teraz widzimy ich prawdziwą twarz - oznajmił prezydent. Zdaniem białoruskiego lidera, negatywna ocena wyborów prezydenckich na Białorusi była przygotowana zawczasu.

Łukaszenka zwrócił się do dziennikarzy: - Wy, tak jak i ja poczuliście, że już taką demokrację tutaj zasialiśmy, że bardziej nie było można. I przecież znamy obiektywne oceny naszych wyborów. To, że oni przyjechali tu z zawczasu napisanym tekstem - powiem otwarcie, czytałem ten tekst miesiąc przed wyborami. Nasze wybory jeszcze się nie odbyły, a oni już napisali ten tekst. No, trochę lepiej niż podczas poprzednich wyborów.

"Tam na Zachodzie nie jesteśmy potrzebni"

Zdaniem prezydenta, pretekstem do negatywnej oceny wyborów stały się wydarzenia na Placu Niepodległości w wieczór 19 grudnia. - Ale to po pierwsze, to było już po wyborach, a po drugie - jaki to ma związek z głosowaniem? Żadnego - zauważył. - Tak oni chcieli i dawno to zaplanowali - podsumował.

- Główny wniosek, jaki ja wyciągam, jest taki, że my im tam na Zachodzie absolutnie nie jesteśmy potrzebni. Chcą, żebyśmy byli słabi, a słaby nie odniesie sukcesu. Szanują tylko silnych. My słabi nie będziemy - oświadczył Łukaszenka.

Źródło: PAP, tvn24.pl