56 gazet z 44 krajów mówi dzisiaj jednym głosem. Wszystko za sprawą rozpoczynającej się w Kopenhadze konferencji klimatycznej. W takim samym komentarzu redakcyjnym gazety piszą o zagrożeniach, jakie niosą ze sobą zmiany klimatyczne i zwracają się do członków kopenhaskiego szczytu o podjęcie konkretnych kroków.
"Zdecydowaliśmy się na to, gdyż ludzkość stanęła wobec wielkiego zagrożenia. Jeśli nie podejmiemy wspólnych działań, zmiany klimatyczne zniszczą naszą planetę, bezpieczeństwo i dobrobyt" - czytamy w "Gazecie Wyborczej", która przyłączyła się do akcji.
Zdecydowaliśmy się na to, gdyż ludzkość stanęła wobec wielkiego zagrożenia. Jeśli nie podejmiemy wspólnych działań, zmiany klimatyczne zniszczą naszą planetę, bezpieczeństwo i dobrobyt Prasa o walce ze zmianami klimatycznymi
Wzywamy przedstawicieli 192 krajów zgromadzonych dziś w Kopenhadze, aby nie wahali się, nie obarczali nawzajem winą, lecz skorzystali z szansy, jaką daje im największa porażka polityki światowej. Należy wystrzegać się walki między światem bogatym i biednym czy między Wschodem i Zachodem. Problem zmian klimatycznych dotyczy nas wszystkich i my wszyscy musimy go rozwiązać Prasa o konferencji w Kopenhadze
Apel do polityków
Gazety zaapelowały do uczestników konferencji klimatycznej w Kopenhadze. "Wzywamy przedstawicieli 192 krajów zgromadzonych dziś w Kopenhadze, aby nie wahali się, nie obarczali nawzajem winą, lecz skorzystali z szansy, jaką daje im największa porażka polityki światowej. Należy wystrzegać się walki między światem bogatym i biednym, czy między Wschodem i Zachodem. Problem zmian klimatycznych dotyczy nas wszystkich i my wszyscy musimy go rozwiązać" - piszą dzienniki.
Dają też wskazówki, co powinni zrobić światowi przywódcy. "Świat musi podjąć kroki, aby ograniczyć wzrost temperatury do 2 stopni Celsjusza - co oznacza, że emisja gazów cieplarnianych musi zacząć spadać w ciągu 5-10 lat. Większy wzrost temperatury o 3-4 st. C - który byłby skutkiem bezczynności - doprowadziłby do wysychania kontynentów, przemiany terenów rolniczych w pustynie. Połowa gatunków na Ziemi mogłaby wyginąć, miliony ludzi straciłyby domy, oceany pochłonęłyby całe państwa".
Małe wątpliwości
Prasa apeluje, mimo to ma spore wątpliwości co do tego, co uda się osiągnąć w Danii. "Mało kto wierzy, że Kopenhaga ma jeszcze szansę przynieść traktat z prawdziwego zdarzenia" - twierdzą w komentarzu redakcyjnym. "Realny postęp mógł się rozpocząć dopiero po nastaniu w Białym Domu prezydenta Baracka Obamy i zaprzestaniu wieloletniej obstrukcji Ameryki. Ale świat wciąż pozostaje na łasce amerykańskiej polityki wewnętrznej, gdyż prezydent nie może w pełni poprzeć niezbędnych działań, dopóki nie zrobi tego Kongres" - piszą dzienniki.
Zdaniem prasy, politycy powinni uzgodnić w Kopenhadze kalendarium doprowadzenia do traktatu międzynarodowego. "Boński szczyt klimatyczny w czerwcu 2010 r. powinien stanowić termin ostateczny. Jak powiedział jeden z negocjatorów: Możemy przedłużyć czas, ale nie możemy go cofnąć" - nawołują dzienniki.
Zanim przyjdzie piekło
"Jądrem porozumienia powinno być uzgodnienie przez świat bogaty i kraje rozwijające się podziału ciężarów walki ze zmianami klimatu. I podziału nowego cennego bogactwa naturalnego - bilionów ton dwutlenku węgla, które możemy wyemitować, zanim zrobi się piekielnie gorąco" - podkreślają tytuły prasowe na całym świecie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl