Pijani narciarze zagrożeniem na stoku. Na tyle dużym, że brytyjski MSZ w nowym sezonie narciarskim rusza z kampanią przestrzegającą przed szusowaniem "pod wpływem".
"Piłeś? nie zjeżdżaj!", czy "Piłeś? Nie przypinaj nart!" - to hasła brytyjskiego Foreign Office, które pojawiły się na specjalnych plakatach i broszurach. Te zaś zawisnąć mają w miejscach najbardziej zagrożonych przez pijanych narciarzy - na górskich stacjach narciarskich we Włoszech, Francji i Szwajcarii.
"Alkohol może ci popsuć wakacje"
Brytyjski MSZ wystosował specjalne listy informujące o skutkach picia alkoholu w górach. "Na dużej wysokości alkohol działa szybciej, wskutek czego odczucie zimna i świadomość niebezpieczeństwa są mniejsze. Twoje reakcje są wolniejsze, a nieodpowiedzialne zachowanie może popchnąć cię do przestępstwa. W nadmiarze spożyty alkohol może ci zwyczajnie popsuć wakacje" - ostrzega brytyjskie MSZ.
Narciarze z Wysp lubią się rozgrzać promilami w zimowe dni na stoku. Opracowany na zlecenie brytyjskiego rządu oficjalny raport wykazał, że ponad 33 proc. narciarzy, którzy nie ukończyli 25 lat miało mniejsze lub większe kłopoty z powodu działania niebezpiecznej mieszanki "wysokość + adrenalina + alkohol".
Piją, zanim włożą narty?
W ubiegłym roku w wypadkach podczas uprawiania narciarstwa w Alpach zginęło ponad trzydziestu obywateli Wielkiej Brytanii. Ordynator oddziału ortopedii szpitala w Aberville w Alpach francuskich, Nedjib Benammar, powiedział zaś w wywiadzie dla dziennika "Evening Standard", że w ubiegłym roku 70 proc. wypadków przydarzyło się narciarzom po obiedzie z alkoholem.
Zdaniem Włochów jednakże, to nie Brytyjczycy są największym zagrożeniem, a... narciarze ze Wschodu - Rosjanie, Czesi, Węgrzy i Polacy. Włosi twierdzą nawet, że obywatele tych krajów organizują sobie specjalne "konkursy", kto więcej wypije i zjedzie. To wzbudziło sprzeciw włoskich instruktorów, którzy apelują, by górskie schroniska i knajpki przestały sprzedawać alkohol już od samego rana.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu