Kto straci najbardziej, gdy Ameryka się wycofa?


Niestabilność, upadek słabszych graczy i wzrost imperialnych ambicji Chin i Rosji - to zdaniem Zbigniewa Brzezińskiego najpoważniejsze wyzwania, które czekają świat, jeśli osłabione Stany Zjednoczone zdecydują się na wycofanie z aktywnej polityki międzynarodowej.

W magazynie "Foreign Policy" były doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta USA Jimmy'ego Cartera oraz ceniony na całym świecie analityk wymienia osiem państw, które na izolacjonistycznej lub mało aktywnej polityce Waszyngtonu mogą stracić najbardziej.

Gruzja w niebezpieczeństwie

Na pierwszym miejscu Brzeziński wymienia Gruzję, która po upadku siły Waszyngtonu "będzie podatna na rosyjskie polityczne zastraszanie i wojskową agresję". Brzeziński dodaje, że pozbawiona finansowej pomocy USA Gruzja może paść łupem Moskwy, co jest tym bardziej prawdopodobne, że Władimir Putin, który szykuje się do ponownego objęcia władzy na Kremlu, darzy osobistą nienawiścią prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego.

Co więcej, Brzeziński zauważa, że przejęcie przez Rosję Gruzji będzie miało efekt w postaci zablokowania dostępu pozarosyjskiego gazu do Europy, a w dalszej perspektywie spowoduje również przejęcie kontroli przez Moskwę nad Azerbejdżanem.

Azjatyckie ambicje Chin

Upadek amerykańskiego prestiżu to również zagrożenie dla Tajwanu, który do tej pory, pomimo oficjalnego uznania przez Waszyngton komunistycznego reżimu w Pekinie, może liczyć na swojego sojusznika zza Pacyfiku. Zdaniem Brzezińskiego wycofanie się Ameryki spowoduje wzrost siły nacisku Pekinu na Tajpej, co może przyspieszyć co prawda zjednoczenie obu chińskich państw, ale na nierównych warunkach i ze szkodą dla Tajwańczyków.

Na amerykańskiej bierności może stracić również Korea Południowa, której ekonomiczny sukces i demokratyczne przemiany są zdaniem Brzezińskiego dowodem na pozytywne skutki amerykańskiego zaangażowania. Wycofanie się Waszyngtonu i osłabienie jego roli może według Brzezińskiego doprowadzić do zaakceptowania przez Seul chińskiej dominacji.

Co z Białorusią i Ukrainą?

"Upadek" Ameryki to również zdaniem Brzezińskiego zagrożenie dla Białorusi, która może zostać po prostu wchłonięta przez odradzające się rosyjskie imperium. Moskwie przyjdzie to tym łatwiej, że Mińsk jest zupełnie zależny energetycznie od swojego wielkiego sąsiada. Wchłonięcie przez Rosję co prawda, zdaniem Brzezińskiego, nie grozi Ukrainie, ale i Ukraińcy powinni mieć powody do zmartwień z powodu upadku autorytetu USA.

Kijów może zostać bowiem ubezwłasnowolniony gospodarczo poprzez przejęcie aktywów przez Rosjan oraz wejście do "wspólnej przestrzeni ekonomicznej" z Rosją. Na Ukrainie i Białorusi może się nie skończyć zdaniem Brzezińskiego, a szczególne zaniepokojenie powinna odczuwać z powodu imperialnych ciągot Rosji również Łotwa.

Spustoszenie na Bliskim Wschodzie

Największe spustoszenie amerykańskie wycofanie może wyrządzić, zdaniem Brzezińskiego, w rejonie Bliskiego i Środkowego Wschodu. Pośpieszna ewakuacja Amerykanów z Afganistanu doprowadzi do dalszego osłabienia władzy w Kabulu, powrotu do wojny domowej, a także do starcia prowadzonego na terytorium tego kraju między Pakistanem i Indiami, tzw. proxy war.

Z pewnością skorzystają na tym talibowie i inni lokalni watażkowie, a kraj pogrąży się w anarchii znanej z lat 90. XX wieku, z której wielką korzyść ponownie odniesie międzynarodowy terroryzm.

Implodować może też pozbawiony pomocy USA Pakistan. Brzeziński wieszczy, że może on się zamienić w państwo bezwzględnie i bez zasłon prowadzone przez armię lub w państwo o radykalnie muzułmańskich inklinacjach. Obie opcje zdaniem Brzezińskiego są równie prawdopodobne (ich amalgamat również) tak jak i możliwość całkowitej anarchizacji Pakistanu i jego ostatecznej decentralizacji, która mogłaby doprowadzić do rozlania się przemocy po całym regionie, włączając w to Chiny i Indie.

Na koniec swoich wyliczeń Brzeziński zostawia Izrael i Bliski Wschód. Jego zdaniem wycofanie się Ameryki z regionu przed rozwiązaniem konfliktu izraelsko-palestyńskiego spowoduje, że region stanie w płomieniach, a wrogość wobec Izraela wśród jego sąsiadów tylko wzrośnie. Wycofanie się USA to także doprowadzenie do sytuacji, w której jedna ze stron konfliktu może zdecydować się na wyprzedzenie ruchu przeciwnika - np. izraelskie naloty na Iran. To z kolei uaktywni Hamas i Hezbollah, a region wpadnie w otchłań partyzanckiej wojny. To z kolei zaowocuje światowym kryzysem energetycznym.

Źródło: Foreign Policy