Jeden z liderów Tatarów krymskich, przewodniczący Medżlisu (parlamentu) Refat Czubarow, poinformował, że nowe rosyjskie władze Krymu zagroziły, iż pociągną do odpowiedzialności sądowej za ekstremizm aktywistów lokalnej społeczności muzułmańskiej.
Czubarow powiedział agencji AFP, że przybyła w niedzielę do Medżlisu prokurator Krymu Natalia Pokłonskaja przeczytała mu dokument zatytułowany "Ostrzeżenie o niedopuszczalności działań ekstremistycznych". Przy czym, jak zaznaczył przewodniczący Medżlisu, kopii dokumentu mu nie udostępniono.
Dzień po przepychankach
Ostrzeżenie nastąpiło dzień po przepychankach, do jakich doszło w sobotę między siłami policji a ponad 2000 Tatarów, którzy przybyli na granicę okupowanego Krymu, by powitać swego legendarnego przywódcę, długoletniego więźnia sowieckich łagrów Mustafę Dżemilewa.
Dżemilew przeszedł kontrolę w ukraińskim punkcie granicznym, jednak po stronie rosyjskiej usłyszał, że nie może wjechać do swojej ojczyzny. Władze rosyjskie wyjaśniają, że przywódca Tatarów ma pięcioletni zakaz wjazdu na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Zbojkotowali referendum
Czubarow, któremu prokuratura zarzuca organizowanie spotkania z Dżemilewem, powiedział, że w dokumencie, który odczytała mu prokurator, była też mowa o możliwości rozwiązania Medżlisu i zakazu jego działalności na terenie Rosji.
- Przeżywaliśmy to już za czasów sowieckich, gdy potężna machina władzy pracowała przeciwko krymskim Tatarom - powiedział Czubarow.
Tatarów deportowano z Krymu w 1944 roku w związku z oskarżeniami o kolaborację z III Rzeszą. Na półwysep pozwolono im wrócić dopiero w połowie lat 80. W efekcie duża część społeczności tatarskiej jest negatywnie nastawiona do władz w Moskwie. Tatarzy krymscy, stanowiący 12-15 proc. ludności dwumilionowego Krymu, zbojkotowali referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji.
Autor: kris//tka / Źródło: PAP