Nazistowskie obozy koncentracyjne znów stały się jednym z głównych tematów debaty publicznej w Polsce - pisze "Washington Post", komentując przyjęty przez rząd Beaty Szydło projekt karania więzieniem za zastosowanie zwrotu "polskie obozy śmierci". Pomysł polskich władz jest głównym tematem doniesień z Polski w zagranicznych mediach.
Sprawę poza "WaPo" szerzej relacjonuje też telewizja CNN i portal Politico. Wszystkie zwracają uwagę, że pomysł karania nawet trzema latami więzienia za użycie zwrotu "polskie obozy śmierci" może mieć pewne negatywne konsekwencje. CNN cytuje przy tym ironiczną wypowiedź Alexa Mawsa, szefa brytyjskiego stowarzyszenia zajmującego się edukacją o Holokauście w szkołach.
- Genialne! Czy można lepiej powiedzieć "NIE JESTEŚMY NAZISTAMI!", niż karać trzema latami więzienia za złe wyrażenie? - cytuje amerykańska telewizja.
Zwrot ku nacjonalistycznej polityce
Wszystkie wspomniane media zaznaczają, że temat jest bardzo drażliwy dla Polaków. Przypominają, że fraza "polskie obozy śmierci" i jej podobne regularnie pojawiają się w światowych mediach i nie tylko. "Skrót myślowy mający na celu stwierdzenie, że obozy mieściły się w Polsce, ale który może też sugerować, iż Polacy są odpowiedzialni za nazistowskie zbrodnie" - tłumaczy "Politico" i dodaje, że polskie władze szybko reagują na użycie niefortunnego zwrotu. - W ostatnich latach pojawiają się znacznie rzadziej - dodaje portal.
Wszystkie media przypominają przy tym głośną sprawę z 2012 roku, kiedy sam prezydent Barack Obama podczas przemówienia użył zwrotu "polskie obozy śmierci". Jak pisze "WaPo" w Polsce wywołało to "oburzenie". Politico zaznacza jednak, że przedstawiając projekt nowego prawa minister Zbigniew Ziobro zastrzegł, iż "przywódcy państwowi są objęci immunitetem".
Amerykańska gazeta przypomina, że pomysł uchwalenia podobnego prawa upadł w 2013 roku, ale "w ostatnim czasie w Polsce dokonuje się narastający zwrot ku bardziej nacjonalistycznej polityce" i kwestie historyczne zyskały na znaczeniu. "Prawicowy polski rząd PiS uczynił historyczną dumę kluczowym elementem swojej oferty dla nacjonalistycznych wyborców" - dodaje Politico.
Czy to dobry kierunek?
Wszystkie trzy media zaznaczają jednak zgodnie, że nowy pomysł polskiego rządu może mieć negatywne skutki. Przytaczają przy tym opinie, że prawo potencjalnie ograniczy swobodę dyskusji na temat zbrodni z okresu II wojny światowej, w których Polacy rzeczywiście mieli udział. Politico i "WaPo" podają przykład mordu w Jedwabnem, gdzie, jak relacjonuje, w 1941 Polacy zabili swoich żydowskich sąsiadów i kontrowersji dotyczących ewentualnej roli Niemców w tym tragicznym wydarzeniu.
"Polski rząd twierdzi, że skupianie się na takich kontrowersjach może sprawić, iż młodzi Polacy uwierzą w zaangażowanie swojego państwa w takie zbrodnie. Historycy odpowiadają, że uciszanie dyskusji na ten temat ograniczy wolność słowa i moralną odpowiedzialność państwa za pamięć o wszelkich zbrodniach z okresu II wojny światowej" - pisze "WaPo".
CNN cytuje Bena Stanleya, Brytyjczyka żyjącego od 15 lat w Polsce i wykładającego na warszawskiej uczelni SWPS. "Sprawianie, że ludzie będą świadomi tego, iż obozy śmierci są dziełem nazistów, to konieczność. Jednak kryminalizowanie ignorancji to absurd - stwierdza i opisuje, że podejmowane w ostatnich latach przez polską dyplomację oraz organizacje pozarządowe działania, polegające na wezwaniach do sprostowania niefortunnych zwrotów, były "efektywne i dobrze odbierane".
- Teraz polski rząd chce kryminalizować użycie tego zwrotu. To kontrproduktywne i nie pomaga rozwiązać problemu. Staje się dość zachowawczą i negatywną narracją martyrologiczną, według której świat nie rozumie, jak bardzo Polska ucierpiała - stwierdza Stanley.
Autor: mk/ja / Źródło: "Washington Post", CNN, Politico
Źródło zdjęcia głównego: Politico, CNN, "Washington Post"