"Kopali, wyrywali telefony". 50 zatrzymanych w Mińsku

Aktualizacja:

Około 50 osób zostało zatrzymanych w poniedziałek w Mińsku podczas próby uczczenia rocznicy zdławienia protestu po wyborach prezydenckich na Białorusi z 19 grudnia 2010 roku - poinformowały niezależne portale białoruskie.

Organizacja młodzieżowa Młody Front oraz grupa Rewolucja Poprzez Sieci Społeczne (RPSS) zaapelowały do mieszkańców Mińska, by wyszli w poniedziałek w godz. 19-20 (17-18 czasu warszawskiego) na główną ulicę stolicy, prospekt Niepodległości i uczcili rocznicę rozpędzenia ubiegłorocznej demonstracji, zapalając znicze i świeczki wzdłuż ulicy.

Akcja zaczęła się od postawienia około 20 zapalonych zniczy przy figurze Archanioła Michała przy kościele pw. świętych Szymona i Heleny, tzw. Czerwonym Kościele położonym na placu Niepodległości. Działacze wyjęli portrety więźniów politycznych i wznosili okrzyki "Wolność więźniom politycznym!" oraz "Niech żyje Białoruś!".

Jak pisze portal Karta'97, natychmiast rzucili się na nich ludzie ubrani po cywilnemu i zaciągnęli ok. 10 osób do mikrobusów. Mimo to na placu zebrało się później około 200 osób, które później milicja także zatrzymywała.

Brutalność milicji: kopali ich

Uczestnicy akcji na portalu Facebook informowali się o przebiegu wydarzeń. Wiceprzewodnicząca Młodego Frontu Nasta Pałażanka napisała, że dzwonią do niej ludzie, którzy zostali zatrzymani na placu Niepodległości przy Czerwonym Kościele. "Powiedzieli, że omonowcy zachowywali się brutalnie: kopali ich, wyrywali im telefony" - relacjonowała działaczka.

Powiedzieli, że omonowcy zachowywali się brutalnie: kopali ich, wyrywali im telefony. Wiceprzewodnicząca Młodego Frontu Nasta Pałażanka

Według Radia Swaboda, z Czerwonego Kościoła wyszedł ksiądz i zaprosił do środka tych, którzy nie zostali zatrzymani. - Nasz ambasador był w kościele. Byli też praktycznie wszyscy ambasadorowie Unii Europejskiej, a także przedstawicielka Unii Europejskiej w Mińsku pani Maira Mora. Na szczęście nikogo z nich nie aresztowano - powiedział PAP rzecznik ambasady RP w Mińsku Paweł Marczuk.

Radio Swaboda podało, że do Czerwonego Kościoła przyszedł też szef amerykańskiej misji dyplomatycznej w Mińsku Michael Scanlan i Miłana Michalewicz, żona byłego kandydata na prezydenta Białorusi, Alesia Michalewicza, który otrzymał azyl polityczny w Czechach.

Zatrzymywane były także osoby usiłujące zapalić znicze na innym odcinku prospektu Niepodległości.

FEMEN i świat

W poniedziałek rano akcję solidarności z narodem białoruskim przeprowadziły przy gmachu KGB w Mińsku trzy ukraińskie działaczki grupy FEMEN, rozbierając się od pasa w górę i prezentując plakaty z napisem "Wolność więźniom politycznym". Australijską operatorkę grupy, Kitty Green, zatrzymano, a działaczkom udało się uciec.

W poniedziałek doszło do demonstracji w kilku miastach europejskich, podczas których uczczono rocznicę protestów po wyborach na Białorusi. Manifestowano m.in. w Warszawie, Kijowie, Tallinie i Sztokholmie.

Wywieziony w nieznanym kierunku

Wcześniej niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" poinformowała, że w Mińsku i innych miastach Białorusi zatrzymano w poniedziałek kilku działaczy opozycji, m.in. byłego kandydata na prezydenta Białorusi, Witala Rymaszeuskiego.

Rymaszeuski, współprzewodniczący komitetu organizacyjnego na rzecz stworzenia partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja, w poniedziałek uczestniczył w okrągłym stole poświęconym rocznicy zdławienia protestu. Niedługo potem został wywieziony w niewiadomym kierunku przez nieznanych ludzi - powiedział sekretarz komitetu Denis Sadouski.

Po obradach okrągłego stołu Rymaszeuski "pojechał do domu. Spędził jakiś czas w domu z córką, a następnie wyszedł. Od razu został zatrzymany przez ludzi w cywilu. Nie byli umundurowani, nie mieli identyfikatorów i nie przedstawili się. Wsadzili Rymaszeuskiego do niebieskiego mikrobusa i odjechali" - powiedział Sadouski.

Jak dodał, z ostatniej wiadomości od Rymaszeuskiego wynika, że przewieziono go pod budynek dzielnicowego urzędu spraw wewnętrznych.

5 godzin przykuty do ławki

Rymaszeuski powiedział później, że nie podano mu przyczyny zatrzymania. Jak twierdzi, spędził na komisariacie prawie 5 godzin, przykuty do ławki.

- Wszystko odbyło się tak samo jak w zeszłym roku (Rymaszeuski został zatrzymany 19 grudnia 2010 r. i zwolniony 1 stycznia). Też się nie przedstawili i wciągnęli do takiego samego autobusu. Jedyna różnica polegała na tym, że teraz byli mniej brutalni, nie bili mnie po głowie - powiedział Rymaszeuski.

Brutalne zdławienie protestu

19 grudnia 2010 roku w Mińsku brutalnie zdławiono protest przeciwko oficjalnym wynikom wyborów, dającym prawie 80 proc. poparcia urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence.

Po demonstracji do aresztów trafiło ponad 600 osób. Kilkadziesiąt z nich stanęło przed sądem w sprawie karnej o masowe zamieszki, ponad 20 skazano na pobyt w kolonii karnej.

W sierpniu i wrześniu niemal wszyscy zostali ułaskawieni, ale w więzieniach pozostają m.in. byli kandydaci opozycji w tych wyborach Andrej Sannikau i Mikoła Statkiewicz oraz aresztowany jeszcze przed wyborami, lider niezarejestrowanej organizacji Młody Front, Źmicier Daszkiewicz.

Źródło: PAP