Od 1 maja pierwsze holenderskie cofee shopy będą dostępne jedynie dla obywateli tego kraju. Decyzja sądu w tej sprawie budzi kontrowersje. I niepokoje wśród ludzi z branży turystycznej. Czy rzeczywiście stracą? I dlaczego w ogóle muszą się tego obawiać? Skąd takie restrykcje?
Co roku siedem milionów zagranicznych turystów przyjeżdża do Amsterdamu, żeby kupić lokalne specjały. Nie na pamiątkę - żeby zrobić z nich skręta. Wkrótce to się skończy.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani. Liczyliśmy na to, że sąd weźmie pod uwagę, jak bardzo ten zakaz jest dyskryminujący dla ludzi z innych państw - mówi właściciel coffee shopu Michael Veling.
A turyści podobno sami sobie na to zasłużyli. Pół biedy, gdy przyjeżdżali, palili i zachowywali się tak, jak na filmach. Prawdziwym problemem był, według władz, wzrost drobnej przestępczości. I w ogóle szkody dla wizerunku Holandii.
- Zobaczyli, że Holandia, w pewnym momencie, ze względu na swoje liberalne prawo, stała się Mekką dla różnych osób, które chcą sobie legalnie zajarać - mówi psychoterapeuta i ekspert ds. uzależnień dr Bohdan Woronowicz.
"Zielona" turystyka
Zakaz wchodzi w życie od 1 maja - najpierw w trzech okręgach na południu Holandii, od przyszłego roku w całym kraju. Nie przypadkiem, na pierwszy ogień idą rejony przygraniczne.
- Proszę sobie wyobrazić przykład takiego miasta jak Hengelo czy miast na południu Holandii, które do czwartku wieczór mają 20 tysięcy mieszkańców, a od czwartku wieczór do poniedziałku 100 tysięcy mieszkańców - wskazuje Andrzej Dołecki ze Stowarzyszenia Wolne Konopie.
Wśród nich są i Polacy. Turyści znad Wisły rzadko jeżdżą do Holandii - ale gdy to już się zdarza, to podobno połowa chce tam zanucić "zielono mi" - i nawet przy okazji tranzytu proszą o to, żeby mogli chociaż noc spędzić w Amsterdamie.
Holandii grozi drastyczny spadek liczby turystów? Niekoniecznie. - Też są turyści, którzy na przykład nie chcą jeździć do Holandii, ponieważ im się kojarzą "narkotyki" od razu - twierdzi Cynthia Semeding, mieszkająca w Polsce Holenderka.
Jeśli więc chodzi o turystykę, może nie będzie tak źle i fanów konopii zastąpią fani tulipanów. Ale pojawia się problem przestępczości - tej samej, którą zmiana prawa ma zmniejszyć.
- Dostępny i pod kuratelą państwa narkotyk przejdzie na czarny rynek, gdzie zupełnie straci się nad tym kontrolę, gdzie się sprzedaje, komu się sprzedaje - uważa Andrzej Dołecki.
Konopie na kartki
Bo legalnie będzie można sprzedawać tylko tym, którzy będą mieli specjalną kartę. - To będzie przypominało sytuacje z PRL, jak był alkohol na kartki i kartki można było też odsprzedać, to w tym wypadku znajdzie się jakiś miejscowy, który nie pali, więc sprzeda turyście - ocenia raper Wujek Samo Zło.
Popyt na nielegalne narkotyki może pojawić się też wśród Holendrów - już teraz wiadomo, że zezwoleń wydanych będzie mniej, niż chętnych na ich otrzymanie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24