Białoruscy komornicy sprzedadzą część majątku szefowej nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi. Andżelika Borys poinformowała wcześniej, że nie zdoła do godz. 17 polskiego czasu zgromadzić pieniędzy na zapłacenie nałożonych przez nią grzywien.
Mienie Borys, opisane i wywiezione we wtorek przez komorników będzie sprzedawane na poczet kary. - Będą musieli to sprzedawać, bo nie zdążymy zgromadzić środków - powiedziała szefowa ZPB. Nie wykluczyła jednocześnie dalszych działań komorników, ponieważ pieniądze ze sprzedaży zajętego mienia mogą nie wystarczyć na zapłacenie nałożonych kar.
Rząd wyłoży za Borys?
We wtorek rzecznik polskiego MSZ Piotr Paszkowski poinformował, że resort skierował do ambasady Białorusi notę, w której zadeklarował wolę zapłacenia grzywny, nałożonej na Andżelikę Borys przez sąd w Grodnie.
Pierwszy sekretarz ambasady RP w Mińsku Paweł Marczuk powiedział w środę telewizji Biełsat, że w pierwszej kolejności należy rozwiązać kwestie prawne dotyczące przekazania tych środków. Chodzi o to, czy nie zostaną one potraktowane przez stronę białoruską jako pomoc z zagranicy i czy nie staną się przyczyną nałożenia nowej kary na szefową ZPB.
- Jestem mocno przekonany, że najpierw należałoby podjąć odpowiednie ustalenia w ramach komisji dwustronnej do spraw uregulowania konfliktu wokół ZPB - stwierdził polski dyplomata. - Jeżeli ktoś się pospieszy, to może z tej inicjatywy wyniknąć więcej szkody niż pożytku - mówił.
"Sądy w stosunku do nas nie działają"
Zapytana we wtorek przez PAP, czy taka procedura przekazania pieniędzy przez stronę polską właściwemu organowi białoruskiemu jest możliwa, Borys powiedziała: "Trudno mi powiedzieć. Sądy i prawo w stosunku do nas nie działają. (...) To ja muszę zapłacić.(...) Muszę pójść, zanieść pokwitowanie z własnym podpisem, że wniosłam środki na konto". Podkreśliła, że sąd nie dał jej na to szansy.
Wcześniej Borys informowała, że dopiero w piątek pozwolono jej zapoznać się ze sprawą.
Grzywna i zakaz opuszczania kraju
Łączna suma kar nałożonych na liderkę ruchu polonijnego na Białorusi to 5 mln 250 tys. rubli białoruskich, czyli około 5200 złotych. Kwota 4 mln 200 tys. rubli to grzywna za nielegalną według sądu działalność charytatywną, nałożona na kierowaną przez Borys firmę Polonika. Pozostałe 1 mln 50 tys. rubli to kara za zorganizowanie rocznicowego spotkania przy tablicy upamiętniającej wywózkę Polaków na Sybir. Władze białoruskie uznały spotkanie za nielegalny wiec.
We wtorek szefowa ZPB została oficjalnie poinformowana, że od środy ma zakaz opuszczania Białorusi. Według Borys ma to prawdopodobnie związek z nałożeniem grzywny na firmę Polonika, koordynującą pomoc dla Polaków na Białorusi, i zakaz może obowiązywać do czasu, dopóki nie zostanie spłacona grzywna.
Źródło: PAP