Klapsy zatrzęsły antypodami

 
W Nowej Zelandii trwa referendum ws. klapsówsxc.hu

Czy należy karać za wymierzenie dziecku klapsa? O tym w referendum wypowiadają się Nowozelandczycy.

"Czy klaps będący środkiem wychowawczym powinien być przestępstwem w Nowej Zelandii?" - tak precyzyjnie brzmi pytanie, na które w referendum odpowiadają obywatele. Ich głosy nie będą miały mocy wiążącej wobec parlamentu. Mimo to, referendum wzbudziło wielkie zainteresowanie. Jak poinformował na łamach dziennika "New Zealand Herald" szef komisji wyborczej Murray Wicks, liczba osób, które zarejestrowały się do głosowania była wyższa niż podczas listopadowych wyborów parlamentarnych i po raz pierwszy przekroczyła 3 miliony. W Nowej Zelandii żyje ok. 4,2 mln ludzi.

Prawo zabraniające wymierzania dzieciom klapsa wprowadzono w 2007 roku. Podzieliło ono cały naród, doprowadzając do ogłoszenia pierwszego w historii referendum zorganizowanego z inicjatywy obywateli. Głosy można oddawać pocztą do 21 sierpnia.

Za i przeciw

Celem ustawy było pozbawienie rodziców, oskarżonych o znęcanie się nad dziećmi, możliwości zasłaniania się "środkami wychowawczymi". Wielu zwolenników ustawy uważa ją za słuszny krok w stronę ograniczenia liczby przypadków znęcania się nad dziećmi. Argumentują, że ustawa gwarantuje dzieciom takie same prawa, jakie przysługują dorosłym.

Przeciwnicy ustawy z kolei twierdzą, że obecnie obowiązująca ustawa jedynie penalizuje dobre rodziny, które stają się ofiarami bezpodstawnych dochodzeń, a nawet oskarżeń ze strony policji i urzędu ds. dzieci i rodziny. Uważają oni, że marnuje się pieniądze podatników na dochodzenia w sprawach, które nie są znęcaniem się nad dziećmi.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu