W centrum australijskiego Sydney awionetka zahaczyła o linię energetyczną i spadła na samochód. W wypadku zgięły dwie osoby znajdujące się na pokładzie samolotu, rannych zostało siedmiu świadków zdarzenia, w tym troje dzieci.
Pilot już w czasie lotu informował, że traci wysokość i nie może znaleźć miejsca do lądowania. Z relacji świadków wynika, że miał wysunięte podwozie, tak jakby przygotowywał się do posadzenia maszyny. Jednak w pewnym momencie awionetka uderzyła w słupy energetyczne i w płomieniach spadła na ziemię.
- Samolot uderzył w słup, potem kolejny. Wtedy stanął w ogniu i dopiero po jakiś 50 metrach wylądował na ziemi - opowiadał jeden ze świadków. Awionetka zatrzymała się pomiędzy ulicą, a ogrodzeniem domu.
Pasażerowie zginęli
Do katastrofy doszło w zachodniej części australijskiej metropolii. Na pokładzie samolotu były dwie osoby, które zginęły na miejscu. Rannych zostało też siedem osób, które były mimowolnymi świadkami zdarzenia. Znaleźli się wśród nich kierowca samochodu, na który spadła awionetka i trójka wiezionych przez niego dzieci.
Oprócz samolotu w ogniu stanął też zaparkowany 20 metrów dalej inny samochód, na który rozlało się paliwo lotnicze. Ostatecznie strażakom udało się ugasić ogień.
Ewakuacja szkoły
Podczas akcji ratowniczej ewakuowano około 80 osób - uczniów, nauczycieli i pracowników - z pobliskiej szkoły. Uderzenie w linię elektryczną pozbawiło prądu tysiące domów w Sydney.
Źródło: Reuters, APTN
Źródło zdjęcia głównego: Reuters