Katalońscy separatyści wygrywają wybory. Ale do referendum nie doprowadzą?

Aktualizacja:

Separatystyczne partie w Katalonii zdobyły większości w niedzielnych wyborach do regionalnego parlamentu, lecz główna z nich - Konwergencja i Związek (CiU) - mimo zwycięstwa, poniosła duże straty, co osłabia jej pozycję w walce o referendum niepodległościowe.

Po przeliczeniu wszystkich głosów rządząca w hiszpańskiej Katalonii separatystyczna Konwergencja i Związek wygrała wybory, zdobywając 50 miejsc w 135-osobowym parlamencie, czyli o 12 mniej niż wyborach w 2010 roku. Szef CiU i premier Katalonii Artur Mas przyznał, że mimo zwycięstwa, jego partia poniosła bolesną porażkę. - Nie osiągnęliśmy naszego celu - powiedział Mas. Spodziewał się on, że jego partia zdobędzie absolutną większość w nowym parlamencie i - m.in. poprzez referendum - sama doprowadzi do utworzenia niepodległej Katalonii. CiU zabrakło do tej większości aż 18 mandatów.

Mas podkreślił, że pozostanie szefem rządu Katalonii, ale będzie poszukiwał koalicyjnego partnera. - Nie jesteśmy wystarczająco silni, by samemu utworzyć rząd i przeprowadzić proces utworzenia niezależnego państwa - powiedział lider CiU.

Podzielony blok

Prawdopodobnie koalicyjnym partnerem będzie Republikańska Lewica Katalonii (ERC), która jest największym zwycięzcą tych wyborów. ERC, która także jest zwolennikiem zerwania więzów z Madrytem, zdobyła aż 21 miejsc w nowym parlamencie, dwa razy więcej niż w 2010 roku. Partie separatystyczne dysponować będą większością, która może pozwolić im na realizację niepodległościowych planów. Jednak - jak podkreślają hiszpańskie media - blok niepodległościowy w Katalonii będzie ideologicznie podzielony, tym samym niewystarczająco skuteczny w realizacji swych zamierzeń. Dotkliwą porażkę w niedzielnych wyborach poniosła Zjednoczona Socjalistyczna Partia Katalonii (PSC), która zdobyła tylko 20 mandatów, o 8 mniej niż w poprzednich wyborach. Dobry wynik odnotowała natomiast rządząca w Madrycie Partia Ludowa, zdobywając 19 mandatów, a jeden więcej niż w głosowaniu dwa lata temu. Frekwencja w niedzielnych wyborach była rekordowo wysoka; wyniosła 68 proc., o 10 proc. więcej niż w wyborach w 2010 roku

Pierwsze sondaże powyborcze, tzw. exit poll, wskazywały, że CiU straciła w obecnych wyborach, gdyż może uzyskać 54-57 miejsc w 135-osobowym parlamencie (w 2010 roku miała 62 miejsca - red.).

Po przeliczeniu połowy głosów CiU mogła liczyć "tylko" na 48 miejsc. Republikańska Lewica Katalonii (ERC) mogła zdobyć na ten moment 20 miejsc w parlamencie.

Działacze CiU, z urzędującym prezydentem regionalnego rządu Katalonii Arturem Masem na czele, to zwolennicy secesji Katalonii od Hiszpanii. Gdyby zdobyli większość w parlamencie, to w ciągu czterech lat miało się tam odbyć referendum w tej sprawie. Do tej pory Katalonia cieszyła się autonomią, choć ograniczoną.

Ta ewentualność poważnie niepokoi premiera Mariano Rajoya, który usiłuje pokazać Europie, że Hiszpania jest stabilnym i odpowiedzialnym krajem, i że wyjdzie z najgorszej od dziesięcioleci recesji. Do jedności nawołuje też król Juan Carlos.

Odmienni

Katalonia, której język jest odmienny od hiszpańskiego, uważa się za odrębną kulturalnie i gospodarczo. Tymczasem jej potencjał gospodarczy, stanowi jednocześnie aż 1/5 gospodarki hiszpańskiej.

Ostatnio Katalonia bezskutecznie negocjowała zwiększenie niezależności fiskalnej od Madrytu. Mimo że region zadłużał się przez ostatnie lata do tego stopnia, że musiał prosić Madryt o 5 mld euro pomocy, całą winę za kryzys zrzuca na rząd centralny. Władze w Barcelonie są zdania, że podatki płacone do wspólnej hiszpańskiej kasy idą na pomoc biedniejszym regionom.

Autor: dp, kcz//kdj / Źródło: PAP, Reuters

Raporty: