Katalońscy nacjonaliści mogą mieć mieszane uczucia. Co prawda w zorganizowanym przez nich niepodległościowym "referendum" blisko 100 proc. opowiedziało się za suwerennością hiszpańskiej prowincji, lecz frekwencja głosowania była daleka od zadowalającej.
”Referendum” przygotowała koalicja katalońskich nacjonalistów, w tym partie lewicowe i rozłamowców z największego ugrupowania politycznego Katalonii, centroprawicowej Konwergencji i Związku (CiU).
Kampania była dobrze przygotowana, lecz zwolennicy plebiscytu skarżyli się, że do mobilizacji głosujących mieli ledwie ułamek środków dostępnych w czasie wyborów oficjalnych.
Nic dziwnego - ”referendum” jest bowiem traktowane przez hiszpański rząd jako pozarządowa inicjatywy do niczego nie zobowiązująca.
Tym bardziej, że frekwencja nie dopisała. Na pytanie, czy Katalonia powinna być niepodległym państwem Unii Europejskiej odpowiedziało zaledwie około 30 proc. z 700 tysięcy uprawnionych do głosowania Katalończyków.
Organizatorzy plebiscytu, który odbył się w 170 miejscowościach, twierdzą jednak, że to wystarczy, by nadać tempa kampanii niepodległościowej.
Secesjoniści się cieszą
Wstępne wyniki wskazują, że 95 proc. głosujących opowiedziało się za secesją Katalonii, choć zamieszkany przez 7 mln ludzi region w ramach Hiszpanii już cieszy się znaczną autonomią.
- To było istotne wydarzenie, które popchnie nas ku niepodległości - powiedział rzecznik kampanii referendalnej Uriel Beltran. Hiszpańskie władze plebiscyt uznały za bezcelowe. Jego organizatorzy planują jednak, że w przyszłym roku przygotują większy plebiscyt w stolicy Katalonii, Barcelonie.
mtom//kwj
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA