Kanada musiałby zapłacić 313 milionów dolarów kanadyjskich, gdyby chciała zrezygnować z zakupu amerykańskich myśliwców F-35. To efekt tego, że poprzedni rząd zobowiązał się do zakupu 65 maszyn i dołożenia się do programu ich rozwoju. Obecny zmienił zdanie i uznał F-35 za zbyt drogie.
Chcąc zaoszczędzić na nowych myśliwcach, Kanadyjczycy będą musieli najpierw ponieść niemałe koszty. Umowa z Amerykanami jest skonstruowana tak, że nawet nie kupując maszyn, Kanada musi zapłacić 551 milionów dolarów, które w 2006 roku zobowiązała się dołożyć do programu ich rozwoju.
Do tej pory Kanadyjczycy przekazali koncernowi Lockheed Martin mniej więcej 238 milionów dolarów, więc została im do spłaty większość należności.
Kanada nie chce F-35
Pomimo tego jest prawdopodobne, że liberalny rząd Justina Trudeau zdecyduje się ponieść dodatkowy koszt, aby uwolnić się od F-35. Jeszcze przed dojściem do władzy krytykował on ostro poprzedni rząd partii konserwatywnej za zobowiązanie się do nabycia nowego amerykańskiego myśliwca. W Kanadzie ma on wyjątkowo złą prasę. Uznaje się, że jest zbyt drogi i nie przystające do potrzeb kanadyjskiego wojska. Koszt całego programu nabycia F-35 jest szacowany na 16 miliardów dolarów kanadyjskich (12 miliardów dolarów amerykańskich).
Kanadyjczycy skłaniają się do zakupu najnowszej wersji starszego myśliwca F-18, produkowanego przez koncern Boeing. Maszyna nazywana SuperHornet będzie zapewne wyraźnie tańsza od F-35, choć nie jest jasne o ile dokładnie. Pomimo konieczności zapłacenia za rozwój nowego myśliwca, Kanadyjczycy i tak mogą wyjść lepiej na rezygnacji z niej.
Przyjęcie na uzbrojenie SuperHornetów byłoby też o tyle łatwe dla Kanady, że jej wojsko już używa ich starszą wersję oznaczoną CF-18. Drastycznie uprościłoby to kwestie logistyczne i szkoleniowe.
Autor: mk/ja / Źródło: news.nationalpost.com
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Ahunt