Jedzenie to broń, cywile - żywe tarcze. "Ludzie nie wytrzymują już psychicznie"


Dla wszystkich stron konfliktu w Syrii żywność stała się bronią. Ograniczenie dostępu do jedzenia i wody zmusza przeciwników do kapitulacji - podkreśla w rozmowie z reporterką TVN24 Brygidą Grysiak ksiądz Andrzej Halemba z międzynarodowej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, który aktualnie przebywa z misją humanitarną w Syrii.

Ksiądz Halemba ostatni tydzień spędził w ogarniętej wojną Syrii. Udało mu się dotrzeć do takich miast jak Homs, Marmarita, Tartus. Nie dotarł jednak do Aleppo, które od miesięcy jest symbolem tragicznego losu ludności cywilnej w Syrii.

- W dalszym ciągu dostęp jest bardzo mocno ograniczony ze względu na toczące się walki. A także na zewnątrz Aleppo snajperzy blokują przejazd - relacjonuje duchowny. Jak podkreśla, nie oznacza to wcale, że rozejm pomiędzy rebeliantami a siłami rządowymi nie obowiązuje. - Rozejm działa, ale rozjem na pewno nie będzie działał z przedstawicielami Al-Kaidy ani z tzw. Państwem Islamskim. Tym ugrupowaniom bardzo zależy na tym, żeby zdestabilizować proces pokojowy pomiędzy opozycją i rządem - twierdzi ksiądz Halemba.

- Dlatego że będą wtedy jedynym celem zarówno tej opozycji, która próbuje przejąć władzę, jak także działań rządowych. Stąd też będą powtarzały się zamachy, będą powtarzały się ataki na przedmieścia Aleppo - dodaje.

Pomoc potrzebującym

Halemba podkreśla, że najważniejsza jest teraz pomoc dla osób przebywających na terenach wyniszczonych wojną. Bardzo dużo ludzi oczekuje na pomoc od międzynarodowych organizacji. Pakiety żywnościowe muszą dotrzeć do miejsc okupowanych - podkreśla duchowny. - Brakuje prądu, brakuje jedzenia, brakuje wody. Brakuje wszystkiego - dodaje.

- W Homs nie toczą się bitwy, a woda jest i tak bardzo trudno dostępna. Nie ma mąki, nie ma cukru, nie ma innych, absolutnie podstawowych, produktów - mówi o sytuacji Syryjczyków.

Mimo że w trakcie swojego pobytu w Syrii księdzu nie udało się dotrzeć do Aleppo, skontaktował się z osobami tam mieszkającymi. - Rozmawiałem z rodziną z Aleppo. Mówią, że przez 5 miesięcy byli praktycznie pozbawieni wody. Mówili: "Czy ksiądz sobie wyobraża nie mieć wody do picia? Moja rodzina już tego nie wytrzymywała". Druga rodzina, z którą rozmawiałem. Pani mówiła o życiu w Aleppo. Sama choruje na stwardnienie rozsiane. Parę tygodni temu rakieta zniszczyła ich dom i zabiła syna. Rozpacz totalna - relacjonuje Halemba.

- Ludzie nie wytrzymują już psychicznie tego ogromnego napięcia. To widać. To jest wymalowane bardzo wyraziście na twarzach ludzi, którzy uciekają z Aleppo, uciekają z innych terenów, gdzie toczone są wojny i próbują znaleźć nowe życie. A to też nie jest łatwe, bo uciekając z Aleppo, zabierają ze sobą niewiele - dodaje.

Żywność to broń

Halemba mówi też o tym, dlaczego mimo wejścia w życie rozejmu wciąż ograniczony jest dostęp pomocy humanitarnej. - Bronią nie tylko jest kałasznikow, bomby, katiusze czy inne środki militarne, ale także jedzenie - twierdzi duchowny. Jego zdaniem na ograniczeniu dostępu pomocy żywnościowej do rejonów w których toczy się konflikt zależy wszystkim stronom. - Jeżeli nie udostępnia się żywności, to zmusza się ich (swoich przeciwników - przyp. red.) do poddania. To jest przykre, ale tak jest - mówi Halemba.

Od działań wojennych najbardziej cierpi ludność cywilna - Grupom radykalny - tzw. Państwu Islamskiemu, al-Nusrze (Obecnie Dżabhat Fateh al-Sham, który podkreśla, że zerwał kontakty z Al-Kaidą) - bardzo zależy na tym, żeby mieć ochronę cywilną. Ludzie, którzy się tam znajdują, są dla nich tarczą, którą stosują bardzo chętnie. Zwłaszcza teraz, w sytuacji bardzo krytycznej dla nich - mówi Halemba.

Ksiądz ma także świadomość, że mimo zawartego rozejmu sytuacja wokół Aleppo raczej nie poprawi się z dnia na dzień. - Aleppo jest strategicznie najważniejszym miejscem. To obszar, gdzie toczą się bitwy. Kto zajmie Aleppo, będzie królował nad całą północną stroną Syrii. Jest to także bardzo blisko granicy z Turcją - mówi. - Kto nad nim zapanuje, będzie miał ważną kartę przetargową do wszelkich rozmów politycznych w Syrii - dodaje.

Nadzieja na pokój

Obowiązujący od poniedziałku rozejm pomiędzy siłami rządowymi a rebeliantami jest jednak przejawem pozytywnych zmian. - Widzę nadzieję w oczach ludzi, zarówno w Homs, jak i w Marmaricie i Tartus. Wszyscy z nadzieją patrzą na rozejm i czekają w napięciu, że to jednak będzie początek wielkiego procesu pokojowego, a nie tak jak półtora roku temu - dwa tygodnie rozejmu, a później powrót do brutalnych walk na wszystkich frontach - mówi.

- Żywimy głęboką nadzieję, że te rozmowy, które będą się toczyć, wkrótce przyniosą trwały pokój i nie przyniosą podziału kraju, bo to też jest duże zagrożenie dla obywateli i dla samej Syrii. Doprowadzenie do podziału kraju na dwie frakcje wiązałoby się z jeszcze większym napięciem polityczno-społecznym - dodaje.

Podkreśla także, że wysiłki organizacji międzynarodowych zmierzające do trwałego pokoju nie mogą ustać. - Musi być wola polityczna, żeby doprowadzić do końca tę tragiczną, brutalną wojnę w Syrii. Ja głęboko wierzę, że jest to możliwe- mówi ksiądz Halemba.

Międzynarodowa organizacja "Pomoc Kościołowi w Potrzebie" organizuje zbiórkę pieniędzy na pomoc ludności cywilnej w Syrii. Pieniądze można wpłacać na numery kont: 31 1050 1025 1000 0022 8674 7759 oraz 87 1020 1068 0000 1402 0096 8990 z dopiskiem "Dramat chrześcijan z Aleppo".

Jak podkreśla organizacja, wsparcie przekazywane jest inicjatywom prowadzonym tylko przez katolickich biskupów, księży i siostry, jednak dociera do wszystkich Syryjczyków potrzebujących pomocy.

[object Object]
Wielu Syryjczyków wymaga pilnej pomocy humanitarnejReuters
wideo 2/22

Autor: dln/ja / Źródło: tvn24