Tajemniczy atak rakietowy w Sudanie mógł mieć związek z transakcją libijskich rebeliantów z terrorystami. 5 kwietnia w zamachu miał zginąć jeden z liderów Hamasu, odpowiedzialny za zakup broni. Według izraelskiego portalu Debka.com, to była akcja sił specjalnych Izraela, której celem było udaremnienie transportu broni chemicznej z Libii do Palestyny i Libanu.
5 kwietnia pocisk rakietowy trafił w hyundaia jadącego w pobliżu lotniska w mieście Port Sudan, zabijając dwóch mężczyzn. Pięć dni później władze Sudanu oświadczyły, że mają "niezbity dowód" na udział Izraela w ataku: szczątki pocisku typu powietrze-ziemia AGM-114 Hellfire.
Izraelskie komando w Sudanie?
Według Chartumu, izraelski helikopter Apache miał nadlecieć od strony Morza Czerwonego, a następnie odpalić pocisk w kierunku celu. Według innej wersji, pocisk odpalono z samolotu bezzałogowego.
Zupełnie inną wersję przedstawia Debka, izraelski portal specjalizujący się w tematyce wywiadowczej i terroryzmu. Według jego źródeł, akcję w Sudanie przeprowadził oddział komandosów, który dokonał desantu z Morza Czerwonego. Samochód zniszczono pociskiem typu ziemia-ziemia, a celem były dwie osoby odgrywające ważne role w irańsko-palestyńskiej siatce przemytu broni przez Sudan.
Chartum twierdzi, że obaj mężczyźni byli obywatelami Sudanu i zaprzecza doniesieniom, że w aucie był wysoki działacz Hamasu Abdel-Latif al-Ashqar. Al-Ashqar odpowiada (odpowiadał?) w organizacji za uzbrojenie. Zastąpił Mahmouda al-Mabhouha, zabitego przez agentów Mossadu w Dubaju w 2010 r.
Według Debki, wbrew oficjalnym doniesieniom, hyundai jechał nie z lotniska w Port Sudan, a z miasta Atbara na północnym wschodzie Sudanu. Atbara to siedziba jednej z największych i najbardziej brutalnych siatek przemytu broni operujących z Sudanu.
Libijscy rebelianci sprzedali gaz terrorystom?
Wschodnia część Sudanu od dawna służy za trasę przerzutu broni, która trafia następnie przez egipski Półwysep Synaj i podziemne tunele do palestyńskiej Strefy Gazy, rządzonej przez Hamas. Atak 5 kwietnia może mieć związek z transportem broni chemicznej z libijskiego Bengazi do Libanu i Strefy Gazy.
Pod koniec marca wysocy oficerowie oddziałów rebelii sprzedali Hezbollahowi i Hamasowi tysiące pocisków chemicznych z magazynów wojskowych, które wpadły w ręce przeciwników Kaddafiego wokół Bengazi – donosi Debka. Rebelianci mieli przekazać ok. 2 tys. pocisków z gazem musztardowym i ok. 1,2 tys. pocisków z gazem działającym na układ nerwowy za kilka milionów dolarów w gotówce.
Transport miał powędrować tradycyjnym szlakiem – przez Sudan.
Nie pierwszy raz
Izrael już wcześniej przeprowadzał akcje zbrojne na terytorium Sudanu, aby powstrzymać napływ broni do Palestyny i Libanu.
W marcu 2009 roku Tel Awiw przyznał się do ataku na konwój wiozący broń dla Hamasu. Do nalotu izraelskich F-16 doszło w styczniu 2009. W operacji zniszczono 23 ciężarówki wiozące 120 ton sprzętu wojskowego, w tym irańskie rakiety "Fadżar-3", które po odpaleniu ze Strefy Gazy mogłyby zagrozić celom w Tel Awiwie.
gak//kdj
Źródło: tvn24.pl, Reuters, Debka.com
Źródło zdjęcia głównego: Israeli Air Force