Izraelscy politycy boją się Wielkiej Brytanii


Izraelscy politycy, wojskowi i dyplomaci odwołują swoje wizyty w Wielkiej Brytanii. Robią to z obawy przed aresztowaniem. Oficjalnie ogłosił to izraelski rząd, jednocześnie protestując przeciwko brytyjskiemu prawu, które umożliwia ściganie obywateli innych państw, podejrzanych o popełnienie zbrodni wojennych.

Protest Izraela zbiegł się w czasie z wizytą w tym kraju i na okupowanych terytoriach palestyńskich szefa brytyjskiego MSZ Williama Hague. Zobowiązał się on wobec swego izraelskiego odpowiednika, że doprowadzi do zmiany "tej trudnej do zaakceptowania" sytuacji prawnej.

Jednak, jak stwierdził szef brytyjskiej dyplomacji, trzeba będzie odczekać całe miesiące, zanim nowe regulacje prawne przejdą swą drogę w brytyjskim parlamencie.

Ryzykowna wizyta

Swoje wizyty odwołał między innymi izraelski wicepremier Dan Meridor, który obawiał się, że w Londynie zostanie zatrzymany pod zarzutem popełnienia zbrodni wojennej w związku z atakiem na flotyllę humanitarną zdążającą z pomocą dla Strefy Gazy. Izraelscy żołnierze zabili wtedy dziewięciu Turków, płynących na pokładzie statku flagowego flotylli.

Również była szefowa dyplomacji izraelskiej Cipi Liwni odwołała w ubiegłym roku swą podróż do Londynu. Brytyjski sąd wydał nakaz jej zatrzymania na podstawie skargi strony palestyńskiej w związku z domniemaną odpowiedzialnością byłej pani minister za inwazję na Strefę Gazy na przełomie 2008 i 2009 roku.

Źródło: PAP