Iran grozi "wrogom rewolucji"


Irańskie władze mają jedno wytłumaczenie niedzielnych starć opozycji ze służbami bezpieczeństwa - zamieszki zaplanowali wrogowie Iranu, a ich uczestnicy zostaną surowo ukarani.

O połączenie sił i prowadzenie wojny psychologicznej z zamiarem "obalenia irańskiego establishmentu" oskarżyła irańska Gwardia Rewolucyjna "zagraniczne media i wrogów rewolucji".

Jak jednak dodali przedstawiciele zbrojnej podstawy

Zidentyfikujcie ich, aresztujcie i mocno ukarzcie tych, którzy obrazili religię Ali Laridżani

Do ostrego ukarania uczestników zamieszek wezwał też przewodniczący irańskiego parlamentu Ali Laridżani. - Zidentyfikujcie ich, aresztujcie i mocno ukarzcie tych, którzy obrazili religię - mówił Laridżani.

Aresztowani opozycjoniści

Wezwał też liderów opozycji do powstrzymania się od wzywania do kolejnych protestów przeciwko władzy. - Oddzielcie swoją drogę od demonstrantów. Unikajcie działań, które rozpalają konflikty w Iranie - mówił przewodniczący.

Wielu ze znaczących postaci irańskiej opozycji rzeczywiście "oddzieliło" już swoją drogę od demonstrantów. Po niedzielnych zamieszkach, w których zginęło co najmniej osiem osób, do aresztów trafiło 18 działaczy wysoko postawionych w ruchu opozycyjnym.

Wśród aresztowanych znalazło się trzech doradców lidera opozycji Mir-Hosejna Musawiego i jego szwagier. Bratanek Musawiego Ali jest jedną z ofiar manifestacji.

Ci którzy jeszcze są na wolności wezwali rządzących do poszanowania konstytucji i przeproszenia narodu. - Jedyna droga wyjścia z obecnego kryzysu jest dla władz poszanowanie prawa i przeproszenie narodu - głosi oświadczenie Islamskiego Frontu Irańskiego Uczestnictwa, na którego czele stoi były prezydent Iranu Mohammad Chatami.

Masowe wiece poparcia

By pogłębić wrażenie jedności władzy i narodu rząd zorganizował we wtorek w całym kraju wiece, w czasie których dziesiątki tysięcy zwolenników rządu wzywały do ukarania przywódców opozycyjnych za podsycanie niepokojów społecznych.

- Demonstranci żądąją ukarania tych, którzy stali za niedzielnymi protestami obrażającymi religię - relacjonowała wiece irańska telewizja państwowa. Dokładna liczba prorządowych manifestantów, tak jak i protestujących w niedzielę przeciwko władzy, nie jest możliwa do zweryfikowania.

Zagraniczne media mają bowiem zakaz relacjonowania wydarzeń w Iranie.

Brytyjski ambasador wezwany

Na podstawie napływających z Iranu informacji władze w Iranie potępiły już zachodnie rządy. Wypuszczenia aresztowanych w niedzielę demonstrantów, których może być blisko tysiąc, zażądał Waszyngton.

Także kilka krajów Unii Europejskiej zażądało od Teheranu zmiany podejścia do opozycji. We wtorek brytyjskie Foreign Office poinformowało, że władze irańskie wezwały ambasadora Wielkiej Brytanii w Teheranie.

Londyn podkreślił, że ambasador przy okazji udzieli "zdecydowanej" odpowiedzi na jakąkolwiek krytykę i powtórzy, że Iran musi szanować prawa człowieka. Laridżani zagraniczne apele nazwał "obrzydliwymi".

Źródło: Reuters