Policja potwierdza śmierć pięciu demonstrantów

Aktualizacja:

Irańska policja potwierdziła, że w starciach opozycyjnych demonstrantów ze służbami bezpieczeństwa w Teheranie zginęło pięć osób. Wcześniej irański portal Dżaras podał, że od ran zadanych przez siły porządkowe zginął bratanek lidera reformatorskiej opozycji Mir-Hosejna Musawiego. Opozycyjne media twierdzą, że w niedzielę przed godz. 22 czasu polskiego zamieszki w irańskiej stolicy wciąż trwały.

"W dzisiejszych zamieszkach pięć osób zginęło w podejrzany sposób. Policja prowadzi dochodzenie", głosi cytowane przez agencję IRNA oświadczenie policji. Wcześniej przez niemal cały dzień policja dementowała doniesienia o ofiarach śmiertelnych starć uczestników demonstracji antyrządowych z siłami bezpieczeństwa.

Inne media państwowe podały, powołując się na wysokiego przedstawiciela policji, że niedzielę, w trakcie zamieszek w Teheranie, aresztowano 300 ludzi.

Bratanek Musawiego nie żyje

Według opozycyjnych portali internetowych policja otworzyła ogień do demonstrantów, którzy wykrzykując hasło "śmierć dyktatorowi", manifestowali swój sprzeciw wobec prezydenta Mahmuda Ahmadineżada.

Pierwsze doniesienia mówiły o śmierci co najmniej czterech osób. Wśród nich, według Dżaras, jest 20-letni bratanek Mir-Hosejna Musawiego - Ali Musawi. Pragnący zachować anonimowość przedstawiciel opozycji powiedział, że bratanek Musawiego zmarł w szpitalu od ran.

Starcia z policją

Jak podała opozycyjna strona internetowa Dżaras, protestujący w czasie starć podpalili policyjny motocykl. By rozpędzić demonstrantów wznoszących antyrządowe okrzyki, irańskie siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego.

Ulice w okolicy zostały zablokowane, żeby uniemożliwić tysiącom ludzi dołączenie do protestu. Jeden ze świadków twierdzi, że w niedzielę w Teheranie przestała działać sieć telefonii komórkowej.

Wcześniej w centrum irańskiej stolicy rozlokowano wcześniej setki policjantów z oddziałów prewencji i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, których zadaniem było nie dopuścić do antyrządowych demonstracji.

Zaginął dziennikarz

Chociaż zagranicznym mediom zakazano informowania bezpośrednio z miejsc, gdzie toczą się zamieszki, na miejscu mogli znaleźć się reporterzy obcokrajowcy. Jeden z nich - dziennikarz telewizyjny z Dubaju Syryjczyk Reda al-Basha - zaginął.

- Straciliśmy z nim kontakt w niedzielę około południa - powiedział przedstawiciel państwowego kanału telewizyjnego, zapewniając, że poinformował o tym irańskie władze.

Jak dotąd nie ma jednak informacji o losach dziennikarza.

Niespokojny weekend

Niedziela to kolejny dzień starć opozycji z policją. W sobotę wobec zwolenników Musawiego użyto w Teheranie gazu łzawiącego i pałek. Policja oddała strzały ostrzegawcze.

Opozycji - która protesty organizuje opozycja przy okazji przypadającej w niedzielę kulminacji święta Aszura, upamiętniającego śmierć imama Husajna, wnuka Mahometa - to jednak nie zraża.

Weekendowe protesty są kontynuacją tych, które wybuchły w czerwcu po sfałszowanych zdaniem opozycji wyborach prezydenckich. Z nową siłą wybuchły 19 grudnia po śmierci dysydenckiego duchownego, ajatollaha Hosejna Alego Montazeriego.

Źródło: PAP, Reuters, APTN