Mężczyzna, który w ubiegły piątek wtargnął na teren wokół Białego Domu, przeskoczywszy 1,5-metrowe ogrodzenie, został schwytany dopiero po 16 minutach, ale nie zbliżył się do siedziby prezydenta – wynika z komunikatu wydanego w piątek przez Secret Service.
26-letni Jonathan Tran z Milpitas w Kalifornii, któremu grozi kara 10 lat więzienia za wtargnięcie na teren strzeżony przez prezydencką ochronę (Secret Service), przeskoczył półtorametrowe ogrodzenie przy ministerstwie skarbu w pobliżu Białego Domu, następnie wspiął na 2,4-metrową bramę wjazdową i przedostał od strony wschodniej w pobliże siedziby głowy państwa. Schwytano go dopiero po 16 minutach.
Agenci wykonali "świetną robotę"
Prezydent USA Donald Trump przebywał w tym czasie w Białym Domu i nie odebrał tego incydentu jako zagrożenie. Powiedział dziennikarzom w sobotę, że agenci Secret Service, którzy zatrzymali podejrzanego, wykonali "świetną robotę". Jonathan Tran uruchomił kilka alarmów, ale udało mu się też skutecznie ominąć niektóre – wynika z reportażu wyemitowanego w piątek przez CNN. Autorzy materiału przekonywali, że sprawca "kręcił się w okolicach Pensylvania Avenue przy Białym Domu na sześć godzin przed tym, gdy doszło do całego zajścia". Tran powiedział agentom ochrony, że przyszedł do Białego Domu, by zobaczyć się z Trumpem. Według raportu waszyngtońskiej policji zapewnił oficerów: "Jestem przyjacielem prezydenta. Mam spotkanie". Miał przy sobie komputer, książkę Trumpa oraz gaz do obrony własnej w aerozolu.
"Luki w systemie ochrony są likwidowane"
Kalifornijczyk, który nie był wcześniej karany, został wypuszczony za kaucją. Podlega dozorowi elektronicznemu, dzięki czemu mógł wrócić do domu. Szef Secret Service, William Callahan twierdzi, że "luki w systemie ochrony Białego Domu są właśnie likwidowane", ale zapewnienia te nie przekonują Jasona Chaffetza, przewodniczącego komisji ds. nadzoru i ochrony Izby Reprezentantów, który zwraca uwagę na fakt, że w ostatnich 10-latach doszło do 143 prób wtargnięcia na obiekty państwowe pozostające pod specjalną ochroną w USA. Jego niepokój budzi fakt, że intruz przebywał 16 minut w pobliżu Białego Domu i nie był przez nikogo kontrolowany. Zażądał od Callahana, by w poniedziałek rozwiał on wszelkie wątpliwości w tej sprawie na konferencji prasowej poświęconej incydentowi.
Autor: mart/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CNN