Internet i GPS w służbie u terrorystów

Aktualizacja:
 
Telefony służą nie tylko cywilom czy jednostkom wojskowym, ale wykorzystywane są także przez terrorystów.PAP/EPA

GPS znakomicie sprawdza się w ciemności. Połączony z nowoczesnym telefonem, staje się małym centrum dowodzenia. Poza lokalizacją, pozwala wysyłać zaszyfrowane informacje. Kilka takich urządzeń odnaleziono w Bombaju - należały do terrorystów. Postęp technologiczny służy nie tylko służy pokojowi, ma też wpływ na rozwój międzynarodowego terroryzmu.

Po atakach w Bombaju, wielu komentatorów podkreślało, że akcja terrorystów była znakomicie zaplanowana i skoordynowana. Czy terroryści mieli by szanse na tak szerokie działania, gdyby byli pozbawieni technologii?

- Z technologią jest tak, że to jest wyścig obu stron. Oni sięgają po nowe rozwiązania, a w odpowiedzi na to świat sięga po nowe środki, aby za nimi nadążyć - powiedział TVN24.pl Krzysztof Liedel z Centrum Badań Nad Terroryzmem Collegium Civitas w Warszawie.

Potrzebna jest inna filozofia walki z terroryzmem. Dotąd była ona reaktywna, oparta na systemach zarządzania kryzysowego. Dziś wiadomo, że lepsze są proaktywne mechanizmy (składanie agentów w bazach szkolenia, do zaplecza logistycznego). Wszystkie elementy, które pozwalają zdobyć wcześniejsze informacje, zanim dojdzie do ataków. Więc jest to głównie oparcie się na źródłach informacji. Krzysztof Liedel, Centrum Badań Nad Terroryzmem Collegium Civitas w Warszawie

Wojna, także ta z terrorystami, jest więc ogromnym polem do rozwoju nowych technologii. Kto je posiadł, ten ma znaczącą przewagę nad słabszym wrogiem. Czy jednak na pewno?

Słabość technologii

Przykładem na to, jak technologia staje się narzędziem wręcz danym w prezencie wrogowi, jest rozwój systemu GPS (satelitarny system pozycjonowania). Oparty o dziesiątki amerykańskich satelitów, od dawna może być wykorzystywany, za darmo, przez każdego na świecie. Ale nie zawsze tak było. Na początku, wykorzystywany był przez wojsko, a jako cywilne rozwiązanie był bardzo niedokładny. Sytuacja ta zmieniła się jednak w 2000 roku, gdy zniesiono sztuczne ograniczenia częstotliwości cywilnej (L1).

Co z tą kontrolą?

Tymczasem wielu ekspertów podkreśliło, że GPS był powszechnie wykorzystywany w planowaniu ataków w Indiach. Pojawia się pytanie: Czy rząd amerykański, zgadzając się na cywilną wersję systemu, znał konsekwencje swoich działań?

Wydaje się, że tak, musiał też mieć przekonanie o możliwości kontroli użytkowników systemu. A jednak szstem GPS wymknął się spod kontroli.

Co gorsza, wiele innych projektów naukowych stało się wymarzonym narzędziem terrorysty. Najbardziej jaskrawym przykładem jest internet.

"Żeby nie było internetu"

Kiedyś nie było możliwości szybkiego, globalnego przesyłania informacji, transmitowania na żywo tego, co się dzieje na drugiej półkuli. Zamach terrorystyczny nie zyskiwał takiego psychologicznego efektu, PR-owego wymiaru jak dziś.

 
Niektórzy sądzą, że niebawem roboty wejdą do terrorystycznego arsenału. Na zdjęciu bojowy robot firmy Spawar. spawar

Postęp technologiczny ma niewątpliwie wpływ na wzrost znaczenia terroryzmu. - Terroryści zyskują w walce "o rząd dusz". Ale jest to bezwzględnie obusieczny miecz - mówi Liedel.

- Pamiętam jak byłem w Pentagonie na spotkaniu z oficerami amerykańskimi. Mieliśmy tam burzę mózgów, podczas której na zasadzie "złotej rybki", sześć spytanych osób miało wypowiedzieć życzenie dotyczące walki z terroryzmem. Pięć osób powiedziało, że chciałyby żeby nie było internetu. Internet jest największym problemem, jeżeli chodzi o łatwość komunikowania się terrorystów.

Powrót do klasycznego wywiadu

W sytuacji ogólnej dostępności technologii, a także fiaska projektów takich jak Echelon (międzynarodowa sieć wywiadu elektronicznego, która nie zdołała zapobiec wielu atakom terrorystycznym), potrzeba innego sposobu walki z zagrożeniem - opartego o osobowe źródła informacji, być może nawet odseparowane od nowoczesnych technologii komunikacyjnych.

- Dziś nikt nie ma wątpliwości, że problem z fundamentalistycznym terroryzmem jest podobny do tego z milenijną pluskwą [zagrożeniem związanym ze zmianą daty w komputerach z 1999 na 2000 - przyp. red.]. Wszyscy bali się wtedy, że padnie cały system informatyczny na świecie. Okazało się jednak, że problem miały tylko te bardzo rozwinięte kraje - tłumaczy Liedel.

Przez całe lata służby specjalne były szkolone do walki, podobnej do tej z filmów z Jamesem Bondem, w wielkich hotelach i ambasadach.

- Tymczasem okazało się, że pojawia się przeciwnik, który mieszka w lesie, w górach. I trzeba stworzyć innych wywiadowców i inne mechanizmy. Ważne są te elementy, które pozwalają zdobyć wcześniejsze informacje, zanim dojdzie do ataków. Trzeba się oprzeć na źródłach informacji, na ludziach - podsumowuje Krzysztof Liedel dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem.

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA