Nowoczesne przeciwlotnicze zestawy rakietowe S-400 pozostaną w Syrii przez jakiś czas - zapowiedział szef komisji ds. bezpieczeństwa w rosyjskiej Radzie Federacji w rozmowie z agencją Interfax. Wiceminister obrony, gen. Nikołaj Pankow poinformował z kolei, że Rosja będzie kontynuować ataki lotnicze na cele terrorystyczne w Syrii, mimo wycofania większej części swego kontyngentu wojskowego z tego kraju.
- Zobaczymy, w którym kierunku będzie się rozwijać sytuacja. Jeśli będzie odpowiadała oczekiwaniom prezydenta, sztabu generalnego i ministerstwa obrony, jeśli armia syryjska i policja będą w stanie samodzielnie zniszczyć zarzewie terroryzmu w Syrii, być może wtedy zastanowimy się nad wyrzutniami S-400 – mówił agencji Interfax Wiktor Ozierow, szef komisji obrony w Radzie Federacji (izbie wyższej parlamentu). Powiedział, że wyrzutnie na jakiś czas pozostaną w bazach rosyjskich w Syrii.
Dzięki S-400 Rosjanie kontrolują przestrzeń powietrzną kluczowej dla wojny części Syrii. (CZYTAJ WIĘCEJ O "OBRONNYCH BAŃKACH" ROSJI)
Ozierow zaznaczył, że w bazach (morskiej w porcie Tartus i lotniczej w prowincji Latakia) pozostanie ok. tysiąc żołnierzy.
- Pozostawiamy dwie bazy, które muszą być chronione przez co najmniej dwa bataliony. Zastrzegamy także sobie prawo do zwiadu lotniczego, co oznacza, że w Syrii pozostanie część samolotów wraz z załogami – podkreślił.
"Prawdziwa szansa"
Przebywający w bazie lotniczej w Latakii wiceminister obrony Nikołaj Pankow powiedział, że rosyjskie lotnictwo ma za zadanie kontynuować ataki na obiekty terrorystów. - Pewne pozytywne rezultaty zostały osiągnięte. Pojawiła się prawdziwa szansa położenia kresu temu długotrwałemu impasowi. Jest jednak jeszcze za wcześnie, aby mówić o zwycięstwie nad terrorystami - mówił Pankow.
W poniedziałek prezydent Władimir Putin nieoczekiwanie ogłosił decyzję o wycofaniu z Syrii części sił lotniczych. Dzień wcześniej Putin tłumaczył, że decyzja o wycofaniu głównych sił powietrznych była uzgadniana z prezydentem Syrii Baszarem el-Asadem.
We wtorek odleciał już z Syrii samolot transportowy T-154 i wielozadaniowe bombowce taktyczne Su-34. Szef administracji prezydenckiej Siergiej Iwanow uprzedził tymczasem, że wycofanie rosyjskiego lotnictwa nie dotyczy "najbardziej nowoczesnych" systemów antyrakietowych. Nie uściślił jednak, czy chodzi o systemy S-400, które zapewniają ochronę przeciwlotniczą bazy w Latakii.
Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow pytany o tę sprawę odparł: - Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, nie mam informacji.
Cel - tureckie samoloty
Rosja podjęła decyzję o rozmieszczeniu na lotnisku w Latakii wyrzutni S-400 po zestrzeleniu przez Turków rosyjskiego bombowca Su-24 w listopadzie zeszłego roku. Każda z nich ma cztery kontenery startowe dla rakiet. Broń ta miała posłużyć do odwetowego zestrzelenia tureckich maszyn.
Władze w Ankarze uzasadniały, że Su-24 naruszył przestrzeń lotniczą ich kraju. Kreml temu zaprzeczał.
Autor: tas//gak / Źródło: Interfax, TASS, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru