Australijskie radio, którego prezenterzy zażartowali kosztem brytyjskiej pielęgniarki, co być może pchnęło ją do samobójstwa, ma dłuższą historię szokujących programów w wydaniu swoich pracowników.
Najnowszy "żart" miał miejsce w minionym tygodniu. Para prowadzących program w radiu 2Day FM, Mel Greig i Michael Christian zadzwoniła do londyńskiego szpitala, gdzie przebywała księżna Kate. Podając się za królową i księcia Karola oszukali pielęgniarki, które ujawniły im wcześniej poufne informacje.
Jedna z nich kilka dni później zmarła, być może w wyniku samobójstwa. Stacja tymczasowo zawiesiła oboje prowadzących.
Kultura na wymarciu
2Day FM ma jednak znacznie dłuższą historię podobnych wpadek, jednak żadna z nich nie kosztowała nikogo życia. Najwięcej kontrowersji wywołuje jeden z popularnych prowadzących, który niejako specjalizuje się w kontrowersjach - Kyle Sandilands.
W 2009 roku mężczyzna doprowadził 14 letnią nastolatkę do przyznania się na antenie, że została zgwałcona w wieku 12 lat. Na dodatek spytał jej: "No dobra, i to było twoje jedyne doświadczenie seksualne?".
Występ Sandilandsa skrytykował nawet ówczesny premier Australii, Kevin Rudd. Kosztował też prowadzącego posadę w jury australijskiego Idola i zawieszenie jego programu na trzy tygodnie.
Sandilands za pośrednictwem radia poszukiwał również "najmniejszego penisa w Sydney" oraz pił kobiece mleko. Nazwał też dziewczynkę z Pakistanu, która urodziła się z dodatkowymi kończynami "dzieckiem-pająkiem".
Ostatnio aferę wywołał na początku listopada, gdy w bardzo niewybredny sposób skrytykował dziennikarkę portalu internetowego, która napisała, iż wyniki jego programu w telewizji są bardzo słabe.
- Jakaś tłusta dzi**a na news.com.au już określiła to jako klęskę. Czytając jej artykuł możesz od razu stwierdzić, że ona po prostu nienawidzi nas od początku. Jesteś tłustym i zgorzkniałym czymś. Jesteś naczelnym redaktorem czegośtam. Twoja praca jest nic nie znacząca. Jesteś po prostu g***** - perorował w radiu Sandilands.
Jedyną karą za tego rodzaju wypowiedź było wycofanie się części reklamodawców.
Autor: mk//kdj / Źródło: guardian.co.uk