Sekretarz stanu USA Hillary Clinton oświadczyła po piątkowym zamachu w Bejrucie, że śmierć w tym ataku szefa wywiadu policji libańskiej gen. Wissama al-Hassana to "niebezpieczny znak wskazujący, że są tacy, którzy nadal dążą do zachwiania stabilnością Libanu".
- Liban musi zamknąć rozdział swojej przeszłości i położyć kres bezkarności zabójstw politycznych i innych aktów przemocy motywowanych politycznie - oświadczyła Clinton w komunikacie. Sekretarz stanu zaapelowała "do wszystkich stron, by wykazały powściągliwość i poszanowanie stabilności i bezpieczeństwa Libanu".
Gen. Hassan zginął w piątek w wybuchu samochodu pułapki w centrum Bejrutu. Prócz niego śmierć w zamachu poniosło siedem osób, a prawie 80 zostało rannych.
Hassan stał na czele dochodzenia, które wskazało na udział Syrii i szyickiego Hezbollahu w zamordowaniu byłego premiera Rafika Haririego. Ten sunnicki polityk zginął w ataku bombowym w 2005 roku. Hassan był jego bliskim doradcą.
Politycy pod ostrzałem
Służby, którymi dowodził generał, odegrały także dużą rolę w poszukiwaniu odpowiedzialnych za inne zamachy na polityków w latach 2005-2008, za którymi również miał stać Damaszek. Zamachy te wymierzone były w większości w polityków antysyryjskich, ofiarami ataków byli też dziennikarze.
M.in., w 2005 roku minister obrony Libanu Elias Murr został lekko ranny w zamachu bombowym na jego kawalkadę samochodową. W 2006 roku nieznani sprawcy ostrzelali konwój, w którym jechał minister przemysłu Pierre Dżemajel; polityk zmarł w szpitalu. W następnym roku zginęli w zamachach: przewodniczący parlamentarnej komisji obrony narodowej i spraw wewnętrznych Walid Eido oraz antysyryjski deputowany Antoine Ghanem z głównej prawicowej partii chrześcijańskiej - Falangi Libańskiej. W 2008 roku zabity został kapitan Wissam Eid, wysoki rangą przedstawiciel libańskich sił bezpieczeństwa wewnętrznego (FSI).
Po zamachu na Haririego Syria zakończyła 29-letni okres obecności wojskowej w Libanie, wycofując swoje oddziały pod naciskiem międzynarodowym.
Autor: BOR/tr / Źródło: PAP