Gwałt przerodził się w narzędzie walki w konflikcie toczącym się w Demokratycznej Republice Kongo. W ciągu ostatnich kilku lat liczba ataków na kobiety wzrosła trzykrotnie - takie dramatyczne dane przedstawiły organizacje zajmujące się prawami człowieka.
Sytuacja w Demokratycznej Republice Kongo od wielu lat jest niestabilna. Po ludobójstwie w Rwandzie w 1994 roku, m.in. wskutek napływu uciekinierów Hutu, doszło tam do dwóch wojen kongijskich (lata 1996-1997 i 1998-2003 r.).
Ostrożne szacunki mówią, że w latach 1998-2003 życie mogło stracić prawie 5,5 miliona ludzi. Jak podkreśla CNN, najwięcej osób zmarło nie z powodu bezpośrednich działań wojennych a z powodu ich konsekwencji: głodu i chorób. Ocenia się, że to najkrwawszy konflikt na świecie od zakończenia II wojny światowej.
Mimo, że konflikt oficjalnie zakończył się sześć lat temu, walki we wschodnim Kongo trwają. Szczególnie wysoką cenę płacą w nich kobiety.
Gwałty jako broń
- Od 1998 roku w Kongo zostało zgwałconych ponad 200 tys. kobiet i dziewczyn - powiedziała w rozmowie z CNN Anneke van Woudenberg z organizacji Human Rights Watch.
Aktywiści nie mają wątpliwości: gwałt stał się potężną bronią w walce z ludnością. - Gwałt stał się bronią w wojnie w Kongo. Zaobserwowaliśmy i udokumentowaliśmy, że kiedy uzbrojone grupy wchodzą do miasta, będą gwałcić kobiety i dzieci - niekiedy publicznie, niekiedy prywatnie. (Wszystko) w celu ukarania miejscowej ludności - powiedziała.
Jak podkreśliła, grupy zbrojne wykorzystują gwałt w celu sterroryzowania ludności. - To najłatwiejszy sposób by sterroryzować społeczność - podkreśliła.
- Jedną z najsmutniejszych spraw jest to, że większość tych, które są gwałcone to młode dziewczyny, 12, 13, 14-letnie. Przez to bardzo często ich życie przeradza się w ruinę. Uważam, że musimy potraktować to bardziej poważnie - ochrona cywili nie polega tylko na ochronie ich przed śmiercią. To ochrona przed gwałtem - powiedziała van Woundenberg.
Źródło: CNN.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu