Generał w opałach?

 
Generał Skrzypczak odszedł z wojskaTVN24

Kilkanaście dni po zakończeniu wojny z MON gen. Waldemar Skrzypczak nie ma spokoju. "Gazeta Wyborcza" donosi, że były dowódca wojsk lądowych może usłyszeć zarzuty prokuratorskie, a "Rzeczpospolita" z kolei, że nikt go nie zatrudni.

Sprawa opisywana przez "GW" dotyczy sześciu transporterów opancerzonych Rosomak, które gen. Skrzypczak, jako szef wojsk lądowych, wysłał w 2008 r. do Czadu. Rosomaki, pisze gazeta, były wadliwe. Wieżyczki wozów były źle osadzone i "mogły żołnierzom z załogi poucinać ręce".

Według Prokuratury Wojskowej, było to wiadomo jeszcze przed ich wysłaniem na misję, a mimo to Rosomaki do Czadu przetransporotwano. Co więcej, wady nie obejmowała gwarancja producenta, a straty wynoszą blisko 1 mln zł.

Będą zarzuty przeciwko generałowi?

Na razie prokuratorzy prowadzą "śledztwo w sprawie", ale informatorzy "GW" twierdzą, że gen. Skrzypczak może usłyszeć zarzuty. On sam uważa, że "o wadach wieżyczek nic nie wiedział".

Skrzypczak "bronił MON przed kompromitacją"

Dodatkowo generał podkreśla, że "uratował budżet przed stratami, a MON przed kompromitacją". - Pytał mnie, co robić, bo obrotnice rosomaków przechodzą właśnie końcowe badania specjalistów z departamentu zaopatrywania MON - mówi Skrzypczak o rozmowie z szefem Sztabu Generalnego gen. Franciszkiem Gągorem, który zadzwonił do niego w przeddzień wypłynięcia rosomaków do Czadu.

- Okazało się, że dzień przestoju statku w porcie będzie kosztował ponad 1 mln zł, a jeśli statki wypłyną bez sprzętu, będzie to kompromitacja Polski w oczach Francuzów [którzy organizowali misję UE w Czadzie - red.]. W takiej sytuacji zdecydowałem, że wysyłamy rosomaki - mówi "GW" Skrzypczak, według którego Gągor miał odpowiedzieć "dobrze".

Generał Skrzypczak sugeruje ponadto, że śledztwo "to dalszy ciąg nagonki" na niego po wojnie z MON, ale prokuratorzy odpowiadają, że śledztwo wszczęto 28 lutego 2009 r.

Za "wała" nie do prezydenta

"Rzeczpospolita" donosi z kolei, że były wojskowy nie znajdzie pracy ani w Kancelarii Prezydenta, ani w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Zdaniem rozmówcy "Rz" "z otoczenia prezydenta" powodem jest wywiad dla jednego z tabloidów, w którym wojskowy powiedział, że „Bez żołnierzy byłbym wałem, a nie generałem”.

- Ktoś zapewne nie zrozumiał, co miałem na myśli, mówiąc o wale. W żargonie wojskowym wyraz ten oznacza wał ogniowy. W ten sposób określa się nieudolnych dowódców. Obawiam się, że tego nie zrozumiał też redaktor, który opracowywał tekst – wyjaśnia "Rz" Skrzypczak, ale rozmówca gazety twierdzi, że otoczenie prezydenta boi się "powtórki casusu gen. Romana Polki".

Gdy Polko był zastępcą szefa BBN... wziął udział w telewizyjnym reality show. Sam szef BBN Aleksander Szczygło uważa jednak, że artykuł z "wałem" nie zaszkodzi generałowi.

Skrzypczak doniesienia "Rz" jednak bagatelizuje, ponieważ "wielokrotnie podkreślał, że nie chce mieć nic wspólnego z polityką". Jak mówi, na razie zajmuje się nowo narodzoną córeczką i pisze książkę.

Źródło: rp.pl, wyborcza.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24