Nie ma już wątpliwości, iż szczątki samolotu odnalezione we wtorek na Atlantyku to wrak francuskiego Airbusa A330 - ocenił w środę francuski sztab generalny. Wcześniej o znalezieniu resztek samolotu mówiło brazylijskie ministerstwo obrony. Na pokładzie samolotu znajdowało się 228 osób.
Na szczątki (kawałki blachy, siedzenia i kamizelki ratunkowe) natrafiono około 650 km na północ od archipelagu Fernando de Noronha. Jest to obszar leżący blisko miejsca, gdzie po raz ostatni nawiązano kontakt z maszyną. Specjalne brazylijskie jednostki lotnictwa wojskowego od poniedziałku prowadzą poszukiwania nad Oceanem Atlantyckim. Minister obrony Nelson Jobim przyznał, że nie zauważono ciał pasażerów i zaznaczył, że znalezienie czarnych skrzynek "będzie niezwykle trudne".
Walka o czarne skrzynki
Kapitan Christophe Prazuck z francuskiego sztabu generalnego zastrzegł, że nawet jeśli konieczne będzie jeszcze uzyskanie "formalnego potwierdzenia", to nie należy już mieć wątpliwości, że znalezione szczątki pochodzą z Airbusa.
Jednym z głównych zadań jest teraz odzyskanie czarnych skrzynek, które mogą być pogrzebane nawet kilka kilometrów pod powierzchnią wody, a bez nich nie uda się określić przyczyny katastrofy.
Na miejsce płyną 3 francuskie statki handlowe. Niedługo mają do nich dołączyć dwie jednostki ratownicze ze specjalistycznym sprzętem do przeszukiwania dna oceanu - robotami mogącymi schodzić na głębokość aż 6 tys. metrów. Dzięki nim łatwiej będzie odzyskać czarne skrzynki.
W miejscu, gdzie najprawdopodobniej doszło do katastrofy, dno oceanu znajduje się na głębokości od około 4700 do aż 7000 metrów.
Jeszcze w środę na miejsce ma przylecieć francuski samolot wyposażony w system ostrzegania i kontroli AWACS - on też będzie zajmował się ich poszukiwaniem.
Tragedia rodzin
Pierwsze szczątki samolotu mają być wyłowione z wody w środę, kiedy ekipy ratunkowe dotrą do celu. - Straciliśmy wszelką nadzieję. Liczyliśmy, że samolot wylądował na jakiejś wyspie, ale teraz... - mówił załamany Aldair Gomes, którego syn był na pokładzie.
W Airbusie znajdowało się 228 osób. - Mój syn zginął w dniu urodzin - nie mogła uwierzyć w tragedię Daiana Raquel, której syn Jose Rommel Amorim w dniu zaginięcia samolotu skończył 35 lat.
Wcześniej całym światem wstrząsnęła historia francuskiej firmy CGED, która wysłała 10 najlepszych pracowników na wycieczkę do Brazylii. Firma już zapowiedziała 3-dniową żałobę.
Zniknął z radarów
Airbus A330 zniknął z radarów w poniedziałek rano, krótko po opuszczeniu Ameryki Południowej. Wszystko wskazuje na to, że doszło do katastrofy. Ostatni kontakt radarowy nawiązano o godz. 3.33 czasu polskiego, tuż po tym, jak samolot minął archipelag Fernando de Noronha, leżący ok. 350 km od północno-wschodnich wybrzeży Brazylii.
Poszukiwanie przyczyn
Co mogło spowodować katastrofę samolotu? Francuskie "Le Figaro" zasugerowało, że przyczyną mogło być uderzenie pioruna. Potwierdzali to również w poniedziałek eksperci zajmujący się lotnictwem. To samo stwierdził w rozmowie z agencją dpa kapitan Georg Fongern, przewodniczący zarządu światowego zrzeszenia pilotów IFALPA.
Zamach?
Francuzi na początku kategorycznie wykluczyli zamach terrorystyczny. We wtorek minister obrony Herve Morin powiedział, że rozpatrywane powinny być jednak "wszystkie scenariusze". - Nie możemy wykluczyć aktu terrorystycznego, ponieważ terroryzm jest głównym zagrożeniem dla zachodnich demokracji, ale obecnie nie mamy żadnych elementów wskazujących na to, że taki akt mógł spowodować ten wypadek - podkreślił Morin.
Źródło: Reuters