Wychowawca przedszkolny w całości zmyślił historię, że został zaatakowany przez zamaskowanego bojownika tzw. Państwa Islamskiego - podała paryska prokuratura. Mężczyzna twierdził, że został zaatakowany w klasie, kiedy był sam. Napastnik - jak zeznał - powoływał się na dżihadystów.
Paryska prokuratura kilka godzin po ataku poinformowała, że wersja wydarzeń przedstawiona przez wychowawcę przedszkolnego z Aubervilliers nie jest prawdziwa. Mężczyzna nie został zaatakowany, wszystko zmyślił.
- Trwa przesłuchanie. Ma wyjaśnić motyw, który skłonił go do kłamstwa. Na razie jest zbyt wcześnie na komentarz - powiedziało źródło związane ze śledztwem w rozmowie z francuskim "L'Express".
"Wychowawca dokonał samookaleczenia"
Wątpliwości śledczych wzbudziły zeznania nauczyciela. Najpierw twierdził on, że napastnik przyszedł do klasy nieuzbrojony i po prostu go pobił. Potem utrzymywał, że zabrał mu nóż do papieru, pociął nim skórę i pobił go. Na koniec "przypomniał sobie", że napastnik rzekomo stwierdził, iż to tylko "ostrzeżenie" i zapowiedział kolejne ataki. Miał twierdzić, że działa w imieniu Daesz, czyli tzw. Państwa Islamskiego.
Poza tym nikt oprócz "ofiary" nie widział rzekomego napastnika.
Wiele elementów - jak twierdzi informator - do siebie nie pasowało. Okazało się, że 45-latek dla uwiarygodnienia swojej wersji zrobił sobie krzywdę. - Wychowawca dokonał samookaleczenia - dowiedział się "L'Express".
Wychowawca zostanie poddany badaniom psychiatrycznym.
"To Daesz"
Do ataku doszło około godz. 7.30, gdy wychowawca przygotowywał się do zajęć w pustej klasie - poinformował przedstawiciel władz sądowych. Służby antyterrorystyczne wszczęły śledztwo w sprawie ataku.
Raniony w bok i gardło wychowawca został zabrany do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Na miejsce ataku, do Aubervilliers w rejonie Saint-Denis, pojechała francuska minister edukacji narodowej Najat Vallaud-Belkacem i lokalny prefekt policji. Zajęcia w przedszkolu zostały odwołane.
Autor: kg,pk//gak,mtom / Źródło: PAP, Guardian, L'Express