Fale są coraz wyższe, nurkowie opuścili wrak

Aktualizacja:

Coraz wyższe fale atakują wrak Costa Concordii, leżący na skałach wyspy Giglio. Urządzenia zarejestrowały "znacząco większe" ruchy w połowie zatopionej jednostki. Z wraku wycofano nurków poszukujących ciał. Już wcześniej przerwano operację usuwania paliwa.

Coraz gorsza pogoda ma się utrzymywać nad Morzem Liguryjskim do połowy przyszłego tygodnia. Spodziewany jest umiarkowanie silny wiatr i zdecydowanie wyższe fale niż te do tej pory.

Trudna praca

Dopóki morze się nie uspokoi, do wraku nie będą mogli wrócić nurkowie poszukujący ciał. Po znalezieniu wczoraj 17 ofiary katastrofy musieli dla własnego bezpieczeństwa wycofać się z ruszającego się wraku. Ostatnie znalezione ciało zidentyfikowano jako jedną z zaginionych członkiń załogi. Nie miała na sobie kamizelki ratunkowej. Jej ciało było kilka metrów pod powierzchnią wody w zalanej części statku.

Nadal za zaginione uznaje się 15 osób. Poszukiwania ich ciał będą jednak zawieszone, póki wrak nie przestanie się ruszać. W niedzielę wysokie fale rozkołysały Costa Concordię.

- Był znacząco większy ruch wraku spowodowany falami, wiatrem i odpływem - powiedział rzecznik ratowników. - Czujniki wykazały przesunięcie jednostki o 3,5 centymetra w sześć godzin. Wcześniej było to od jednego do dwóch milimetrów - sprecyzował.

Ruchy wraku są pilnie śledzone, ponieważ leży on na płytkiej skalnej półce tuż przy brzegu. Tuż obok zaczyna się głębina mająca około stu metrów. Nieustannie istnieje ryzyko, że poruszony przez fale wrak zsunie się po skalnym zboczu i całkowicie skryje pod wodą. Gdyby wówczas we wnętrzu statku byli nurkowie, mogliby stać się kolejnymi ofiarami katastrofy. Ratownicy uspokajają jednak, że ryzyko nagłego zsunięcia się w głębinę jest małe.

Przeszkody ze strony natury

Wzburzone morze uniemożliwiło też pracę specjalistycznym firmom, które mają za zadanie wypompować paliwo z zbiorników wraku. W Costa Concordii jest około 2,3 tysiąca ton paliwa dieslowskiego, które może zacząć wyciekać, jeśli dojdzie do dalszych uszkodzeń kadłuba.

W takiej sytuacji doszłoby do poważnego skażenia okolicznych wód, które należą do najczystszych we Włoszech. Byłaby to katastrofa dla miejscowej turystyki i rybołówstwa. Dlatego operacja usunięcia paliwa ma obecnie najwyższy priorytet.

Niestety wysokie fale uniemożliwiają prace. Zdołano już wywiercić otwory w dnie wraku, przez które dostano się do zbiorników. Nie można jednak zacząć wypompowywania paliwa. Prace być może uda się wznowić w połowie tygodnia. Wypompowywanie ropy ma zająć od trzech tygodni do miesiąca.

Źródło: Reuters