25 procent naszego czasu w trakcie szczytu G7 w Charlevoix poświęciliśmy na rozmowy o Rosji. Dlatego wyraziłem pogląd, że lepiej by było, gdyby w nich uczestniczyli Rosjanie - powiedział w wyemitowanym w środę wywiadzie Donald Trump.
Gdyby podczas spotkania G7 to Putin, "a nie ktoś inny siedział obok mnie, zapytałbym go na przykład: 'nie mógłby Pan łaskawie zabrać swych wojsk z Syrii?' albo 'czy byłby Pan tak miły i wycofał się z Ukrainy'" - powiedział Trump. - Jest prawdopodobne, że nasze stosunki z nim byłyby bardzo dobre albo że moglibyśmy rzeczywiście odbyć dobrą rozmowę, lepszą niż jest to możliwe przez telefon - dodał. O tym, że Rosja powinna uczestniczyć w spotkaniu, Trump mówił w piątek przed podróżą do Kanady na szczyt G7 - grupy siedmiu najbardziej rozwiniętych gospodarek świata. Rosja dołączyła do G7 w 1998 roku. Po jej wejściu przez 12 lat grupa nazywała się G8. Po aneksji Krymu w 2014 roku Moskwa została z niej jednak wykluczona. - 25 procent naszego czasu w trakcie G7 w Charlevoix poświęciliśmy na rozmowy o Rosji. Dlatego wyraziłem pogląd, że lepiej by było, gdyby w nich uczestniczyli Rosjanie - powiedział Trump w wywiadzie z Bretem Baierem. - Nie jestem za Rosją. Jestem za Stanami Zjednoczonymi - zastrzegł.
W niedzielę prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że to nie jego kraj opuścił grupę. Dodał, że zaprasza pozostałe kraje uczestniczące w G8, by przyjechały do Moskwy. Pytany o możliwość spotkania z prezydentem USA, Putin odpowiedział, że spotkanie odbędzie się wtedy, "gdy gotowa do niego będzie strona amerykańska". Zapewnił, że "wiele krajów wyraziło życzenie okazania pomocy", jeśli chodzi o zaoferowanie miejsca na szczyt USA-Rosja. Według mediów amerykańskich podczas niedawnej wizyty w Austrii Putin poprosił kanclerza Sebastiana Kurza, aby w Wiedniu mogło zostać zorganizowane latem jego spotkanie z Trumpem.
"Dokonaliśmy czegoś epokowego"
Materiał do rozmowy dziennikarza Fox News z Trumpem został nagrany na pokładzie prezydenckiego Air Force One w drodze powrotnej z Singapuru, gdzie we wtorek prezydent USA Donald Trump spotkał się z przywódcą KRLD Kim Dzong Unem. Wywiad został wyemitowany przez Fox News w środę późnym wieczorem.
Trump zaznaczył w nim, że uzna swoje spotkanie z Kim Dzong Unem za całkowity sukces, jeśli "denuklearyzacja Korei Północnej zostanie przeprowadzona do końca". - Myślę, że z pewnej perspektywy, dokonaliśmy czegoś epokowego. Lecz dopiero, jak to się stanie, będę mógł mówić o sukcesie - zaznaczył. Dodał, że na obecnym etapie poważne zastrzeżenia dotyczące łamania praw człowieka przez reżym Kim Dzong Una trzeba odsunąć na dalszy plan. Zapytany o egzekucje dokonywane na przeciwnikach politycznych przez reżym Kim Dzong Una, Trump powiedział, że zdaje sobie sprawę, że przywódca KRLD to "twardziel", ale - jak zaznaczył - "wielu innych ludzi" również "tak postępuje i ma na sumieniu rzeczywiście złe rzeczy". - Dobrze się z nim rozumiem - pochwalił się Trump w rozmowie z Baierem. Amerykański prezydent wyjaśnił też, że kwestia zmniejszenia amerykańskiej obecności w Korei Południowej nie była poruszana w rozmowie z Kimem.
- Chciałbym wycofać stamtąd amerykańskich wojskowych tak szybko, jak by się dało, bo to kosztuje i co więcej, idą na to nasze pieniądze - podkreślił. - Chciałbym, aby wrócili do domu, ale to nie jest temat na dzisiaj. Będzie w bardziej właściwym czasie - dodał. Dopytywany przez Breta Baiera, który chciał usłyszeć od Trumpa, czy wycofa złożony z około 28 tysięcy żołnierzy kontyngent amerykański z Korei Południowej, prezydent odparł, że "USA nie zamierzają się stamtąd wycofywać". Raz jeszcze dodał, że "sprawa ta nie była omawiana w trakcie jego rozmów z Kim Dzong Unem.
Autor: kg / Źródło: PAP