Dlaczego zginął operator rosyjskiej telewizji? "To wyglądało na prowokację"


Śmierć operatora rosyjskiej telewizji "Pierwyj Kanał" Anatolija Kliana, śmiertelnie rannego podczas ostrzału w Doniecku, wstrząsnęła środowiskiem dziennikarskim zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie. Władze "Pierwego Kanału", w którym pracował operator, oskarżyły o jego śmierć ukraińskie władze. Tymczasem pojawiają się głosy, że dziennikarz padł ofiarą prowokacji ze strony separatystów.

68-letni Analitoj Klian był doświadczonym operatorem, często jeździł do tzw. "gorących punktów", jak w żargonie dziennikarskim nazywa się miejsca, w których toczą się konflikty. Od 40 lat pracował w państwowej stacji telewizyjnej "Pierwyj Kanał". Na Ukrainę mógł pojechać ze względu na wiek, nie obejmowały go bowiem ograniczenia wjazdu na Ukrainę, wprowadzone przez ten kraj wobec Rosjan w wieku 18-60 lat.

Ekipa dziennikarzy miała nakręcić materiał o matkach żołnierzy, przebywających w jednostce wojskowej pod Donieckiem.

"Ukraińska władza zabija dziennikarzy"

"Ukraińska władza nadal zabija dziennikarzy na południowym wschodzie Ukrainy" - w ostrym tonie odniosły się do tragedii władze rosyjskiego kanału.

"Nie wystarczy jej, że niemożliwe jest ukrycie jej działań przeciwko własnemu narodowi. Preferują tam załatwianie spraw z powstańcami bez świadków. Naszym obowiązkiem jest informowanie kraju i świata o tym, czego świadkami stali się nasi dziennikarze" - napisały władze telewizji "Pierwyj Kanał" w oświadczeniu zamieszczonym na jej stronie internetowej.

"Kto wystawił pod kule dziennikarzy w Doniecku?" - pyta tymczasem znany rosyjski dziennikarz Orhan Dżemal, moskiewski publicysta magazynu "Forbes Rosja" specjalizujący się w tematyce wojskowej. Był on świadkiem ostrzelania autobusu z dziennikarzami, jego samochód również został ostrzelany. Pisze, że wysłanie dziennikarzy wraz z matkami szeregowych do jednostki wojskowej mogło być prowokacją.

Operacja? Prowokacja?

"Próba przejęcia ukraińskiej jednostki wojskowej nie przypominała wojskowej operacji, ale prowokację. Składy wojskowe (podpalone przez żołnierzy wycofujących się z innej jednostki wojskowej - red.) jeszcze płonęły, gdy dziennikarzy zaczęli obdzwaniać ludzie z biura prasowego Donieckiej Republiki Ludowej. Wszystkim kazano zebrać się pod budynkiem miejscowej administracji" - pisze Dżemal. "Przed zebranymi wystąpił młody mężczyzna, który przedstawił się pseudonimem 'Giurza' (rodzaj żmii - red.). 'Teraz pojedziecie z matkami żołnierzy do jednostki wojskowej w miejscowości Spartak pod Donieckiem. Jest tam dużo broni i amunicji przeciwpancernej, ale ludzi nie więcej niż 50 - poborowych i oficerów, ochraniających technikę wojskową. Jesteśmy umówieni z dowódcą jednostki o poddaniu się bez walki. Matki żołnierzy, którzy tam służą, wyjdą z plakatami w celu wywołania dodatkowego nacisku moralnego, a wy będziecie mogli przygotować sensacyjny materiał. Sam będę prowadzić rozmowy, mam w tym doświadczenie'" - relacjonuje wydarzenia Orhan Dżemal. "Dla dziennikarzy przygotowano specjalny autobus. Jakieś przeczucie podpowiedziało mi, żebym pojechał na te negocjacje nie ze wszystkimi dziennikarzami, ale taksówką kolegów z 'Lifenews'" - pisze rosyjski dziennikarz.

"Przybyliśmy wcześniej i, nie dojeżdżając do jednostki wojskowej, zatrzymaliśmy się na szosie, oczekując na 'Giurzę' i innych kolegów. Wyszliśmy z samochodu i zgasiliśmy światła. Nie minęły trzy minuty, jak ze strony jednostki wojskowej padły strzały z karabinu, ostrzelano samochód. Grad kul, posypały się szyby. Padliśmy na ziemię na poboczu, zaczęliśmy odpełzać - również, jak się okazało, we właściwym momencie. W niebo wystrzelono rakiety oświetlające, a samochód zaczęli ostrzeliwać z granatników" - pisze Dżemal.

Tragedia na szosie

"Tymczasem na szosie rozegrała się główna część tragedii. Gdy zdzieraliśmy skórę z łokci i kolan, przepełzając drogę, przyjechał autobus z dziennikarzami. Kierowca wysunął przez okno białą chustkę, skręcił w stronę jednostki i od razu trafił pod silny ogień" - opisuje dziennikarz. "Gdy usiłował wykręcić w bezpieczne miejsce, został trafiony. Śmiertelnie ranny został operator 'Pierwego Kanału' Anatolij Klian. Kula weszła w lewą część klatki piersiowej trochę poniżej serca" - podaje Orhan Dżemal.

Ostrzelany autobus, którym do jednostki wojskowej jechali rosyjscy dziennikarze wraz z matkami ukraińskich żołnierzy

"Prawdopodobnie pojawi się teraz masa oświadczeń o nieludzkich kijowskich faszystach, którzy rozstrzeliwują dziennikarzy. Chociaż wszyscy, którzy trafili w to miejsce, rozumieją, że zostaliśmy po prostu wystawieni pod kule. Nie bez kozery tę wojnę nazywa się w dużym stopniu 'informacyjną'. Rozstrzelany autobus z dziennikarzami - to też propagandowe osiągnięcie, niczym nie ustępuje jednostce wojskowej, która się poddała" - gorzko konstatuje Orhan Dżemal.

Wysłani na śmierć?

Opozycyjny dziennikarz i bloger Andriej Małgin obwinia o śmierć dziennikarzy kierownictwo stacji, która w niedostateczny - jego zdaniem - sposób zabezpieczyła dziennikarzy, jadących na realizację reportażu.

"Dlaczego dziennikarzy przywieziono w nocy wprost na linię ognia?" - pyta Andriej Małgin.

"Dlaczego za kierownicę autobusu posadzono człowieka w mundurze wojskowym, obwieszonego wstęgami św. Jerzego (pomarańczowo-czarna wstęga wojskowego odznaczenia, symbol m.in. prorosyjskich separatystów" - red.)? Dlaczego dziennikarzom nie wydano kamizelek kuloodpornych? Dlaczego ani na autobusie, ani na strojach dziennikarzy nie było znaków rozpoznawczych 'Prasa'? A przecież to samo stało się pod Słowiańskiem - tam również życie zmarłych dziennikarzy mogły by uratować hełmy, kamizelki kuloodporne i napis 'Prasa'" - pisze bloger, przywołując sprawę śmierci dwóch dziennikarzy rosyjskiej grupy telewizyjnej WGTRK, którzy zginęli 17 czerwca w okolicy Słowiańska.

"Krew zmarłych dziennikarzy jest na rękach kierownictwa federalnych kanałów telewizyjnych" - oskarża Małgin.

Rosja wszczyna śledztwo

Rosyjskie MSZ zażądało w poniedziałek od władz Ukrainy przeprowadzenia śledztwa w sprawie śmierci rosyjskiego operatora telewizyjnego. Rosyjski Komitet Śledczy ze swej strony wszczął śledztwo w sprawie śmierci Anatolija Kliana.

Autor: asz//rzw / Źródło: Forbes Rosja, 1tv.ru, Echo Moskwy, avmalgin.livejournal.ru

Raporty: