Prokremlowski ruch Front Ludowy skrytykował organizatorów Igrzysk Olimpijskich w Soczi za gasnący ogień olimpijski. - Sprawą powinni zająć się śledczy - mówi Michaił Starszinow, deputowany rosyjskiej Dumy.
- Zapewnienia organizatorów, że to normalne, że ogień olimpijski gaśnie, są nieprzekonujące - mówi Michaił Starszinow, deputowany Dumy i członek kierowanego przez Władimira Putina Frontu Ludowego. - Dlaczego wyprodukowano aż 16 tys. pochodni? Czy ich cena jest uzasadniona? Dlaczego zawodzą? - pytał deputowany cytowany przez agencję RIA Nowosti. Dodał, że sprawą powinien zająć się rosyjski Komitet Śledczy.
Komitet organizacyjny igrzysk zamówił łącznie 16 tys. feralnych pochodni, które kosztowały 207 mln rubli (6,4 mln dolarów). Pochodnie wyprodukowano w zakładach budowy maszyn w Krasnojarsku na Syberii, w których na co dzień wytwarzane są części do rosyjskich rakiet balistycznych, okrętów podwodnych oraz rakiet nośnych Zenit i Proton.
"Krnąbrny" ogień olimpijski
Ogień olimpijski doleciał do Moskwy w niedzielę. Pochodnia zgasła po raz pierwszy na Kremlu, kilka chwil po tym, jak sztafetę zainaugurował prezydent Władimir Putin. Ogień został na nowo zapalony zapalniczką. Dmitrij Czernienko, szef komitetu organizacyjnego, tłumaczył, że do incydentu "nie powinno przywiązywać się wagi", a ogień zgasł, bo nieprawidłowo otwarto zawór. Mimo to od niedzieli pochodnie zgasły "nie mniej niż cztery razy".
Sztafeta olimpijska przed Igrzyskami w Soczi należy do najambitniejszych w historii. Znicz olimpijski ma przed sobą trasę od Kaliningradu po Kamczatkę - łącznie 65000 kilometrów. Ogień ma być zabrany również w przestrzeń kosmiczną oraz nad jezioro Bajkał.
Autor: kk\mtom / Źródło: Ria Novosti