Kilka tysięcy demonstrantów utrudniało dojazd polityków na szczyt UE, który rozpoczął się w Brukseli. - Nie chcemy paktu dla konkurencyjności, chcemy paktu dla solidarności - to główne hasło manifestantów.
Na apel dwóch głównych związków pracowników, w czterech miejscach Brukseli wyszły na ulicę tysiące osób. Demonstranci bronią dorocznej indeksacji płac w Belgii, przywileju, który kwestionowały Niemcy. Proponowane przez Niemcy rozwiązania zakładają także podniesienie wieku emerytalnego.
Początkowo związki chciały zablokować całą Brukselę. Planowano blokadę głównych wjazdów do miasta, a także strajk komunikacji miejskiej. - Ale doszliśmy do wniosku, że to nie jest najlepszy pomysł, by zyskać popularność - powiedział sekretarz generalny FGTB Nico Cue, cytowany przez dziennik "La Libre Belgiqie". W efekcie zablokowano dojazdy do tzw. dzielnicy europejskiej.
Ważne rozmowy
Główne tematy dwudniowego szczytu to reformy gospodarcze, pakt na rzecz euro, do którego Polska chce przystąpić, oraz sytuacja w Libii i w całym regionie Afryki Płn. Według ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza, podczas szczytu poszczególne kraje będą składały deklarację przystąpienia do paktu na rzecz euro. - Powinno to być zapisane formalnie w konkluzjach Rady Europejskiej - dodał.
Pakt na rzecz euro został przyjęty przez 17 szefów państw i rządów strefy euro na szczycie w Brukseli 11 marca. Zgodnie z zapisem w deklaracji o jego powołaniu, na kolejne szczyty przywódców państw euro, będą również zapraszani liderzy państw spoza strefy euro, które planują dołączenie do niej.
Donald Tusk zapowiedział 11 marca w Brukseli, że Polska jest gotowa przystąpić do paktu. - Z satysfakcją mogę powiedzieć:obawa, że wzmocni się pokusa tworzenia (Europy) dwóch prędkości została zażegnana - podkreślił.
Walka z drożyzną
Premier polskiego rządu zaapelował też do Komisji Europejskiej, by podjęła szybkie działania w związku ze wzrostem cen żywności. Tusk wypowiadał się w Brukseli na konferencji prasowej po zakończeniu tzw. trójstronnego szczytu z partnerami społecznymi. - W zasięgu KE są pewne decyzje - powiedział Tusk dodając, że polityka ma pewien wpływ na ceny. Wskazał przykład zwiększenia importu cukru spoza UE.
Źródło: PAP