Po pierwszej debacie telewizyjnej Hillary Clinton i Donalda Trumpa w sieci rozgorzała bitwa o to, kto wygrał starcie na słowa. Popularność szybko zdobył hashtag #TrumpWon, czyli "Trump wygrał". Pojawiły się jednak sugestie, że to sprawka "armii trolli Putina", którzy starają się wpłynąć na amerykańskie wybory.
Na poparcie takiej tezy w sieci zaczęła krążyć mapka, rzekomo wzięta z serwisu śledzącego trendy w aktywności na Twitterze. Wynikało z niej, że hashtag #TrumpWon zaczęto wykorzystywać w Sankt Petersburgu i okolicach, gdzie zdobył wstępną popularność a potem rozprzestrzenił się po sieci. Mógł wyglądać tym bardziej wiarygodnie, że właśnie w rejonie Petersburga już dawno temu zlokalizowano tzw. fabryki trolli, czyli firmy zatrudniające setki osób zajmujących się jedynie pisaniem komentarzy w internecie.
Manipulacja manipulacją
Pojawiły się szybko sugestie, że to kolejna próba manipulacji ze strony Rosjan na korzyść Trumpa, który jest na Kremlu traktowany jako lepiej odpowiadający ich interesom. Clinton i Partia Demokratyczna już od kilku miesięcy grają tą kartą, od czasu włamania się nieznanych sprawców na serwery pocztowe jej sztabu wyborczego i późniejszego opublikowania wewnętrznej korespondencji. Starają się przekonać wyborców, że Trump ma jakieś niejasne powiązanie z Rosjanami i ich wsparcie.
Teoria z początkiem popularności hashtagu #TrumpWon w Rosji odpowiadałaby tej narracji. Szybko pojawiły się jednak wątpliwości co do jej wiarygodności. Podsumował je "Washington Post", stwierdzając wprost, że to manipulacja i nieprawda. Udało się nawet uzyskać informacje od firmy zarządzającej witryną, na którą powoływali się autorzy teorii o rosyjskim śladzie.
- Ta mapa na pewno nie została stworzona przy pomocy naszych narzędzi. Nie wiemy jakie to miałyby być - stwierdziła Kathy Mellett z TrendsMap. - Jak wynika z naszej analizy, #TrumpWon został zapoczątkowany w USA. Pojawił się jeszcze w czasie debaty i zyskał gwałtownie na popularności kilka godzin później. 97 procent początkowych tweetów pochodziło z USA, reszta to głównie Kanada i Wielka Brytania - powiedziała.
Autor: mk//gak / Źródło: Washington Post