Rhuhal Ahmed spędził ponad dwa lata w Guantanamo, osławionym amerykańskim więzieniu na Kubie dla podejrzanych o terroryzm. Dziś wraz ze swoim obecnym pracodawcą - organizacją Amnesty International - jeździ po świecie i opowiada o tym jak tam trafił i co go w Guantanamo spotkało. Swoimi wspomnieniami podzielił się również z portalem tvn24.pl.
Zachowuje się jak typowy Brytyjczyk przed trzydziestką. Lubi chodzić na imprezy. Ubiera się w dżinsy i adidasy. Zdaniem Amerykanów, jest groźnym terrorystą powiązanym z Bin Ladenem, jednak w śledztwie nie udało mu się nic udowodnić.
W Guantanamo kazano nam klęczeć w ekstremalnie bolesnej pozycji, czasami przez kilka dni bez przerwy. Zero wody, zero jedzenia, zero ruchu. Puszczali nam wtedy niesamowicie głośną muzykę, najczęściej heavy metal, a strażnicy krzyczeli do ucha „Powiedz, że jesteś terrorystą!” Bardzo ciężko było skoncentrować się na innych myślach. Czułem, że wariuję. RHUHAL
Dziś Rhuhal Ahmed jest sławny. Trzy lata temu dzięki filmowi Michaela Winterbottoma "Droga do Guantanamo" świat poznał jego wersję wydarzeń.
Wersja Rhuhala
Rhuhal był niewyróżniającym się pracownikiem brytyjskiej poczty. Kiedy miał 19 lat, pojechał do Pakistanu, na wesele kolegi. Tam przypadkiem wplątał między Talibów i w pomarańczowym kaftanie trafił z nimi do więzienia Guantanamo na Kubie.
Wersja Amerykanów
Amerykanie twierdzili, że jego wyjazd sfinansowały organizacje terrorystyczne, a w Afganistanie pojawił się jako bojownik Dżihadu.
Pewne jest, że kiedy we wrześniu 2001 r. na Manhattanie zawaliły się wieże World Trade Center i ogłoszono wojnę z terroryzmem, Rhuhal znalazł się na polu walki, pod amerykańskim ostrzałem. Do domu wrócił po prawie trzech latach.
"Gdybym był terrorystą, siedziałbym w więzieniu"
Większość tego czasu, razem z dwoma kolegami z Birmingham, spędził w Guantanamo. - Po tym wszystkim, co mi się tam przytrafiło, nie chcę milczeć – podkreśla rozmówca tvn24.pl. - Jestem dowodem na to, że istnieje inna niż oficjalna historia więzienia Guantanamo – marszczy brwi.
- Może po prostu jesteś bardzo sprytnym terrorystą, który wykiwał wszystkich? – pytamy.
- Gdybym był terrorystą nie byłoby po prostu tego wywiadu. Siedziałbym w więzieniu - odpowiada Rhuhal.
"Codzienność Guantanamo to przemoc"
Gdybyś ty był panem Talibem, powiedziałbyś mi: Zobacz, tu się wkłada naboje, tu jest muszka, tu komora, tu spust, tak się to składa, a tak strzela - kwituje Rhuhal i pyta: - Czy to, że ktoś mi to powiedział znaczy, że jestem terrorystą albo zabójcą? Rhuhal Ahmed, były więzień Guantanamo
Rhuhal mówi też o znęcaniu się psychicznym nad więźniami. – Wielokrotnie widziałem, jak znieważano Koran. Strażnicy rzucali go na ziemię, deptali go, wrzucali do toalety i z uśmiechem pytali "Może teraz twój Allah cię uratuje".
Zwolniony z braku dowodów
Amerykanie próbowali dowieść, że na nagraniu, którym dysponują widać Rhuhala i jego kolegów w towarzystwie Osamy bin Ladena i jego "prawej ręki" Mohammeda Atty. Kilkaset razy pytali: jak się nazywasz? kim jesteś? co robiłeś w Afganistanie?
Długo trzymał się swojej wersji - przyjechał do Pakistanu na wesele kolegi. Powtarzał, że mieli trochę czasu, więc pojechali z konwojem pomocy humanitarnej na "wycieczkę" do Afganistanu. Tam zaskoczyła ich wojna.
Rhuhal mówi, że Amerykanie mieli swoją wersję wydarzeń. - Sami odpowiadali mi, co tam robiłem. Że byłem członkiem takiej a takiej terrorystycznej grupy, która opłaciła moją wizę i pobyt w Afganistanie - opowiada.
W końcu i on, i jego dwaj koledzy przyznali śledczym rację. Poźniej pojawił się jednak dowód, że kiedy powstała taśma z bin Ladenem, oni byli w Birmingham. Zostali wypuszczeni do domów i nie postawiono im zarzutów.
"Bin Laden przynajmniej mówi otwarcie"
Pytany, co myśli o Osamie bin Ladenie, Rhuhal mówi: - Nie ma wątpliwości, że ten człowiek zrobił wiele złego. Ale trzeba też oskarżyć innych ludzi za inne przestępstwa. Skoro przywołałeś Osamę bin Ladena, powinieneś George'a Busha również nazwać terrorystą. Bo to on stworzył Guantanamo.
I dodaje: - Bin Laden przynajmniej otwarcie przyznaje, że chce torturować i zabijać, z drugiej strony Amerykanie się do tego nie przyznają, a sami robią znacznie gorsze rzeczy niż Al Kaida.
Turysta czy terrorysta?
- Wszyscy zawsze mnie pytają, po co pakowaliśmy się do tego Afganistanu? - przyznaje Rhuhal. - Po prostu chcieliśmy tam pojechać. - wzrusza ramionami.
Dwa lata temu, po ich powrocie do domu wersja o konwoju charytatywnym zaczęła być kwestionowana. Ujawniono wtedy, że w 2001 roku, niedługo przed aresztowaniem, Rhuhal i jego kumple trafili do przeznaczonego dla Talibów obozu treningowego, w okolicach miasta Kunduz na północy Afganistanu. Tam chłopcy mieli się uczyć posługiwać bronią.
- Tak to prawda, że umiem się posługiwać karabinem – mówi nam Rhuhal. - Wtedy w Afganistanie uczyli tego wszystkich - dodaje.
- Jak wyglądało szkolenie? - pytamy.
- Gdybyś ty był panem Talibem, powiedziałbyś mi: Zobacz, tu się wkłada naboje, tu jest muszka, tu komora, tu spust, tak się to składa, a tak strzela - kwituje Rhuhal i pyta: - Czy to, że ktoś mi to powiedział znaczy, że jestem terrorystą albo zabójcą?
Przekwalifikowany Street Fighter
Zdaniem brytyjskiej policji Rhuhal jest "czysty". Następnego dnia po wylądowaniu w Wielkiej Brytanii był już wolny.
- Popełniłeś kiedyś jakieś przestępstwo?
Jak mówiłem w różnych firmach, że byłem w Guantanamo, ci bardziej tolerancyjni mówili: zadzwonimy, cała reszta mówiła: NIE. Rhuhal Ahmed, były więzień Guantanamo
- Tak. Jako nastolatek biłem się na ulicy z kolegami. Oprócz tego nic złego więcej nie zrobiłem - odpowiada Rhuhal.
Teraz Rhuhal walczy o prawa obywatelskie innych. Rozmawiamy z nim w warszawskiej siedzibie Amnesty International. Organizacja jest jego aktualnym pracodawcą. Jeździ po świecie, opowiada swoją wersję wydarzeń, pomaga AI w kampanii "Stop torturom w wojnie z terroryzmem". Amnesty wzywa władze do przedstawienia wyników śledztwa w sprawie tajnego więzienia CIA w Polsce, które toczy się od marca 2008 roku. W sobotę, z Rhuhalem na czele, powalczy o to przed Kancelarią Premiera.
– Nikt inny nie chce mi dać pracy. Wszyscy pytali o dwuletnia dziurę w CV – uśmiecha się Rhuhal. – Jak mówiłem w różnych firmach, że byłem w Guantanamo, ci bardziej tolerancyjni mówili: zadzwonimy, cała reszta mówiła: NIE.
Wojciech Bojanowski, Monika Borycka//kdj
Guantanamo to administrowane przez Stany Zjednoczone więzienie znajdujące się na terenie bazy Marnarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Zatoce Guantanamo, na terytorium Kuby, dzierżawionym przez Stany Zjednoczone.
Po atakach 11 września 2001 roku do więzienia zaczęli trafiać schwytani przez Amerykanów jeńcy wojenni podejrzewani o związki z terroryzmem, wśród nich członkowie al-Kaidy i Talibowie. W styczniu 2002 roku do więzienia trafiło 775 osób z ponad 40 krajów - najwięcej z Arabii Saudyjskiej i Jemenu. Obecnie przebywa tam około 250 osób.
Podstawą prawną stanowił wydany przez George'a W. Busha w listopadzie 2001 roku rozkaz wojskowy w sprawie "zatrzymania, traktowania i sądzenia" osób nie będących obywatelami USA w wojnie z terroryzmem. Według Departamentu Obrony USA w 2005 roku, 242 więźniów zostało zwolnionych z Guantanamo. 173 zostało wypuszczonych na wolność bez postawienia im zarzutów, 69 przekazano rządom innych krajów.
W 2008 roku pięciu więźniów Guantanamo zostało przed sądem wojskowym oskarżonym o zorganizowanie zamachów z 11 września.
Warunki w jakich przebywają więźniowie i stosowane przez Amerykanów metody przesłuchać, stały się powodem licznych protestów światowych organizacji zajmujących się ochroną praw człowieka.
Źródło: tvn24.pl