Czesi do tej pory nie zajęli stanowiska wobec Traktatu Lizbońskiego. Jednak jak deklaruje tamtejszy premier Mirek Topolanek, jego intencją jest, by Republika Czeska ratyfikowała dokument do końca lutego.
Słowa o przyjęciu Lizbony padły w poniedziałek w Pradze.
Czeskie media poinformowały, że premier po raz kolejny powtórzył, iż rządząca koalicja, w skład której wchodzą konserwatyści, demokraci i Zieloni opowiadają się za Traktatem Lizbońskim.
Czechy jako jedyny kraj UE nie zajęły jeszcze stanowiska wobec Traktatu, jednak już we wtorek ma się rozpocząć debata parlamentarna na jego temat.
Chcą i nie chcą
Za ratyfikacją traktatu opowiada się opozycyjna Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CSSD) i wchodzący w skład rządzącej koalicji chrześcijańscy demokraci (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna oraz Czechosłowacka Partia Ludowa - KDU-CSL) a także Zieloni.
Sceptyczne w tej kwestii jest skrzydło najsilniejszej w koalicji Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) premiera Topolanka.
Szef parlamentu ostrzega
Ostatnio, szef parlamentu europejskiego, Hans-Gert Poettering ostrzegł, że jeśli Traktat Lizboński nie zostanie ratyfikowany, wstrzymane zostanie rozszerzenie Unii Europejskiej. - Nie będzie dalszego rozszerzenia UE bez ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego - mówił Poettering.
Źródło: PAP