Blisko 10 tysięcy zwolenników byłego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry demonstrowało przed siedzibą rządu w Bangkogu. Tzw. "czerwone koszule" domagają się natychmiastowego rozwiązania parlamentu oraz rozpisania nowych wyborów.
"Czerwone koszule" zapowiadają, że będą manifestować "co najmniej do czwartku".
Ten rząd jest pełen rabusiów. Nie głosowaliśmy na nich. Większość kraju nie głosowała na nich, lecz znaleźli się u władzy, bo tego chce elita Jatuporn Phromphan
Według jednego z przywódców protestu, Jakrapoba Penkaira, demonstracja ma pokazać południowo-wschodnim sąsiadom Tajlandii, że rząd premiera Abhisita Vejjajivy nie jest prawomocny.
Abhisit, lider Partii Demokratycznej, został premierem w wyniku grudniowych wyborów. Doszło do nich po tym jak tamtejszy Trybunału Konstytucyjnego rozwiązał za oszustwa wyborcze trzy ugrupowania, w tym największą Partię Władzy Ludu (PWL). Pochodzący z tych partii ministrowie musieli opuścić swoje stanowiska.
- Ten rząd jest pełen rabusiów. Nie głosowaliśmy na nich. Większość kraju nie głosowała na nich, lecz znaleźli się u władzy, bo tego chce elita - powiedział z dachu ciężarówki drugi z przywódców protestu Jatuporn Phromphan ku aplauzowi tłumu.
Tajlandczycy lubią byłego premiera
Były premier Thaksin Shinawatra cieszy się nadal dużą popularnością wśród społeczności wiejskiej, która stanowi większość ludności. Ludzie są wdzięczni za wprowadzenie reform społecznych, w tym m.in. praktycznie darmową opiekę zdrowotną. Rojaliści z kolei oskarżają byłego premiera o korupcję i nepotyzm.
Thaksin został odsunięty od władzy w wyniku zamachu stanu i w 2006 roku udał się na emigrację. Do Tajlandii wrócił w grudniu 2007 roku ale w swoim kraju nie pozostał zbyt długo. W sierpniu ubiegłego roku ponownie opuścił Tajlandię, kiedy w odniesieniu do jego osoby pojawiły się oskarżenia o korupcję.
Źródło: PAP