"Coś gnije w rosyjskim królestwie szpiegów"


Czerwcowa afera szpiegowska na linii USA-Rosja to skutek zdrady oficera Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji (SWR) - twierdzi dziennik "Kommiersant". - To bardzo zła wiadomość dla wywiadu. Coś gnije w rosyjskim królestwie szpiegów - skomentował kolejną aferę w rosyjskich służbach dla agencji RIA Novosti były oficer radzieckiego wywiadu.

Jak twierdzi rosyjski dziennik, wpadka siatki ukrytych agentów rosyjskiego wywiadu pod koniec czerwca nie była przypadkiem. Dziesiątkę szpiegów miał zdradzić oficer odpowiadający za wszystkich nielegalnych agentów w Stanach Zjednoczonych - płk. Szczerbakow, który trzy dni przed głośnymi aresztowaniami członków siatki uciekł do USA.

"Kommiersant" twierdzi, że SWR popełniło poważne błędy i nie dopilnowało swojego pracownika ignorując niepokojące sygnały mogące sugerować możliwość jego zdrady. Według dziennikarzy, córka Szczerbakowa już od wielu lat mieszkała w USA, a jego syn wyjechał do Stanów Zjednoczonych kilka dni przed aresztowaniami agentów. Kolejnym symptomem, który mógł wskazać na możliwość zdrady, była odmowa przyjęcia awansu przez samego pułkownika. Jak sugeruje "Kommiersant", mogło to się wiązać z tym, że przed objęciem nowego stanowiska, każdy musi przejść test na wykrywaczu kłamstw.

- To bardzo dziwne, że nikt nie pytał Szczerbakowa, dlaczego ma bliskich za granicą - twierdzi jedno ze źródeł, na które powołał się "Kommersant". - Takie rzeczy są bardzo dokładnie monitorowane, nawet w zdecydowanie mniej tajnych organizacjach niż SVR - dodał anonimowy rozmówca dziennikarzy. Inne źródło nie mogło natomiast zrozumieć, dlaczego w ogóle pozwolono pułkownikowi zajmować tak wysokie stanowisko, kiedy jego bliscy mieszkają za granicą.

- Te wszystkie niedopatrzenia pokazują, że coś złego dzieje się z rosyjskim wywiadem. Pewnie zajmują się nie tym czym powinni - stwierdził rozmówca "Kommiersanta". Jak stwierdziły źródła dziennikarzy, zdrada Szczerbakowa jest poważnym ciosem dla SWR, ponieważ oznacza to, że Amerykanie mieli swojego "kreta" w samym sercu rosyjskich służb wywiadowczych.

Potężny cios

Doniesienia "Kommiersanta" skomentował także Gienadij Gudukow, zastępca przewodniczącego komitetu ds. bezpieczeństwa w Dumie. - Jeśli to prawda, to była to poważna porażka wywiadu. To potężny cios w wizerunek SWR - twierdzi polityk.

Sława po wpadce

Dziesiątka głęboko zakonspirowanych rosyjskich agentów o sfabrykowanej tożsamości (tzw. nielegałów) została aresztowana przez amerykańskie władze śledcze na terenie USA 27 czerwca. W trakcie przesłuchań wszyscy przyznali się do prowadzenia działalności wywiadowczej.

Tydzień później doszło do największej od końca zimnej wojny wymiany agentów między USA a Rosją. Amerykanie przekazali Moskwie 10 rosyjskich agentów, a Rosjanie zwolnili cztery osoby odbywające kary więzienia za kontakty ze służbami wywiadowczymi Zachodu.

Niektórzy z dziesiątki zdążyli już skorzystać z swojej sławy. Najbardziej medialna z całej dziesiątki, Anna Chapman, pozowała w bieliźnie do kalendarza dla panów. Zdołała także otrzymać posadę doradcy prezesa jednego z największych rosyjskich banków FSB.

Źródło: Ria Novosti