Stany Zjednoczone rzucają na front walki z Państwem Islamskim uzbrojone drony i angażują najbardziej skuteczne jednostki armii - te które namierzyły i schwytały Osamę Bin Ladena. Operacja w Syrii wchodzi w nową fazę, bo skala zagrożenia jest bez precedensu. Materiał "Faktów z Zagranicy" TVN24 Biznes i Świat.
Zdaniem amerykańskich generałów, pokonanie Państwa Islamskiego (IS) zajmie od 10 do 20 lat. Prawdopodobnie by to przyspieszyć, tego lata USA nieco zmieniły taktykę wojny z dżihadystami.
Siły specjalne i CIA ramię w ramię
W ostatnim roku siły koalicji anty-IS pod przywództwem USA dokonały ponad 2400 nalotów bombowych na Państwo Islamskie w Syrii i około 4000 w Iraku. Bombardowań dokonywały samoloty załogowe m.in. Sił Powietrznych USA.
Natomiast w ostatnim czasie coraz większy udział w akcji mają drony. Wyboru celów ataku dokonuje specjalna komórka wywiadowcza CIA - z założenia mają być to cele "wysokiego znaczenia". Za realizację tych ataków nie odpowiadają Siły Powietrzne, lecz inna gałąź sił zbrojnych - Siły Specjalne. W tym ta sama grupa, która w 2011 roku zabiła Osamę bin Ladena.
W rezultacie działań CIA i Sił Specjalnych, jeden z dronów zlikwidował młodego Brytyjczyka, który zajmował się rekrutacją do IS. Według ekspertów, ta zmiana taktyki walki z IS w Syrii świadczy o tym, że dowództwo sił zbrojnych USA zdaje sobie sprawę z tego, że same tradycyjne naloty nie powstrzymają rosnącego w siłę Państwa Islamskiego.
Autor: fil//gak / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: wiki (public domain) | U.S. Air Force/Rob Densmore