Chińska flota formalnie przyjęła do służby swój pierwszy lotniskowiec "Liaoning". Okręt technologicznie odstaje od analogicznych jednostek amerykańskich, ale w regionie nie ma sobie równych i jest znaczącym sygnałem propagandowym w kontekście sporu Pekinu z Tokio o wyspy Senkaku.
Oba azjatyckie mocarstwa od początku września prowadzą ostry spór, na razie głównie dyplomatyczny, o grupę małych bezludnych wysp Senkaku (dla Chińczyków Diaoyu) na Morzu Wschodniochińskim. Chiny w tym czasie przeprowadziły już co najmniej jedne duże ćwiczenia floty, które specjalnie nagłośniono. Przyjęcie do służby pierwszego lotniskowca też ma propagandowy wydźwięk.
Zdecydowani obrońcy pokoju Banderę na "Liaoning" (nazwa pochodzi od prowincji, w której leży port Dalian, gdzie przebudowywano okręt) podniesiono o wschodzie słońca we wtorek. Okręt niedawno powrócił z swojego dziewiątego rejsu próbnego. Pierwszy odbył ponad rok wcześniej, w sierpniu 2011 roku. - Przyjęcie lotniskowca w szeregi floty znacząco podniesie poziom jej modernizacji - ogłosiło chińskie ministerstwo obrony na swojej stronie. Według Pekinu "Liaoning" pomoże "skutecznie bronić chińskiej suwerenności, bezpieczeństwa i prawa do rozwoju".
"W czasach kiedy wszyscy główni gracze na arenie międzynarodowej, a nawet średnie potęgi, mają swoje lotniskowce, rzeczą naturalną jest, że Chiny też muszą mieć taki okręt" - napisał kontradmirał Yang Yi na łamach dziennika "China Daily". "Chiny są niezłomne i będą bronić swojej niepodległości oraz godności. Jesteśmy za pokojem, ale nie obawiamy się żadnych gróźb i prób zastraszenia" - dodał były szef Instytutu Studiów Strategicznych na głównej uczelni wojskowej Chin. Lata przygotowań Pomimo nagłaśnianego przez chińskie media przyjęcia lotniskowca do służby, faktycznie to wydarzenie ma jedynie formalny charakter. Nie oznacza to, że już nazajutrz okręt wyjdzie w morze z samolotami na pokładzie i ruszy w kierunku spornych wysp. Chińska flota ma przed sobą jeszcze wiele lat prób, błędów i żmudnego treningu, zanim "Liaoning" będzie miał pełną wartość bojową. Umiejętności obsługi i wykorzystania lotniskowca trzeba się długo uczyć, a Chiny nie mają w tej materii żadnego doświadczenia. Nowy okręt będzie więc służyć głównie jako jednostka testowa i szkoleniowa. Wskazuje na to też rozmiar "Liaoninga", który był budowany jako element floty ZSRR z lat 80-tych XX wieku. Co prawda po zakupieniu niemal ukończonej jednostki od Ukrainy w 1998 roku, okręt gruntownie wyremontowano i w miarę możliwości przebudowano, ale pomimo tego, nadal ma on bardzo ograniczone możliwości bojowe. Na jego pokładzie będzie mogło stacjonować maksymalnie około 30 samolotów i śmigłowców. Chiny nie mają jednak jeszcze gotowych do operowania z lotniskowca maszyn. Od 2009 roku trwają testy nielegalnej kopii rosyjskiego Su-33 o nazwie J-15, ale nie wiadomo kiedy pierwsze egzemplarze trafią na "Liaoning". Inną kwestią jest przeszkolenie pilotów, którzy nie mają od kogo się uczyć bardzo trudnych startów i lądowań na pokład lotniskowca.
Autor: mk/k / Źródło: Reuters, tvn24.pl