Chiński program budowy myśliwca piątej generacji J-20 jest bardziej obliczony na wrażenie, niż efekt - stwierdził Michaił Pogosian, szef rosyjskiej Zjednoczonej Korporacji Lotniczej. Rosjanin dał do zrozumienia, że Chińczycy nie mają dość doświadczenia i umiejętności do budowy tak zaawansowanego samolotu.
- To bardziej demonstracja niż prawdziwy program - twierdzi Rosjanin. Według Pogosiana, chiński przemysł lotniczy nie ma zdolności do wykonania przełomowego skoku, jakim jest zbudowanie maszyny piątej generacji. - Do tego potrzeba wielkich zasobów i wielkiego doświadczenia - mówił Rosjanin, dając do zrozumienia, że Chińczykom tego brakuje.
Demonstrator pod publiczkę
Cierpkie słowa Pogosiana są elementem starcia przemysłu lotniczego Rosji i Chin. Do niedawna ten drugi był niemal całkowicie zależny od swojego sąsiada. Pekin kupował od Moskwy całe samoloty jak i licencje oraz technologie do ich produkcji. Przez ostatnie dwie dekady Chiny jednak uparcie dążą do usamodzielnienia się w tej dziedzinie. Robią to głównie kopiując rozwiązania rosyjskie i dalej samodzielnie je rozwijając. Budzi to oczywiste rozdrażnienie w Rosji, która traci wielki rynek zbytu i zyskuje potencjalnego konkurenta w dziedzinie eksportu maszyn wojskowych.
Szczytowym osiągnięciem Chińczyków jest program budowy myśliwca piątej generacji J-20, który ma być konkurentem dla amerykańskich F-22 i F-35 oraz rosyjskiego T-50 (program PAK FA). Prototyp wzbił się w powietrze w styczniu i być może wejdzie do służby w tej dekadzie. Ujawnienie istnienia prototypu było sporym zaskoczeniem dla światowego przemysłu lotniczego.
Według rosyjskich komentatorów chińska konstrukcja, o ile wejdzie do produkcji, będzie zdecydowanie tańsza od T-50 i może w latach 20-tych XXI wieku być groźną konkurencją dla Rosjan. O ile rzeczywiście jest faktycznie początkiem większego programu, a nie tylko demonstratorem technologii, co sugerowało wielu ekspertów, nie tylko Pogosian.
Źródło: RIA Novosti, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: china-defense.blogspot.com