W łamanie praw człowieka w Korei Północnej nikt nie wątpi, mimo to jej przywódcy - w przeciwieństwie chociażby do przywódcy Sudanu - nic nie grozi. Grupa działaczy praw człowieka i uciekinierów z Korei Północnej chce to zmienić.
W tym celu zwrócą się do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze z wnioskiem o zbadanie pogwałceń praw człowieka w Korei Północnej i osądzenie jej przywódcy Kim Dzong Ila.
Grupa ma w przyszłym tygodniu złożyć w Hadze wniosek osobiście. Podpisało go około 150 uciekinierów z Korei Północnej. Wśród nich Dzung Giung Il, który był przetrzymywany przez trzy lata w obozie Jodok, zanim uciekł z kraju w 2003 roku.
Pierwszy przypadek
Jak tłumaczy działacz praw człowieka Ha Tae Keung, będzie to pierwszy przypadek zwracania się o zbadanie łamania praw człowieka w Korei Północnej.
- Naszym celem jest doprowadzenie do wydania listu gończego za Kim Dzong Ilem. Zbrodnie przeciwko ludzkości w Korei Północnej nie są mniej poważne niż te w Sudanie - powiedział Ha.
W marcu Trybunał oskarżył prezydenta Sudanu Omara Hasana Ahmeda el-Baszira o zbrodnie przeciwko ludzkości w Darfurze. Było to pierwsze wystąpienie Trybunału przeciwko urzędującemu szefowi państwa.
ONZ "zaniepokojony"
Na razie obrońcom praw człowieka musi wystarczyć oświadczenie Komisji Praw Człowieka ONZ, która wyraziła w ubiegłym miesiącu "bardzo poważne zaniepokojenie" doniesieniami o powszechnym łamaniu praw człowieka w Korei Północnej.
Phenian natychmiast odrzucił te oskarżenia jako "banalny spisek polityczny wrogich sił".
Obozy pracy przymusowej
Według amerykańskiego Departamentu Stanu w Korei Północnej jest co najmniej pięć dużych obozów dla więźniów politycznych, w których znajduje się 150-200 tys. osadzonych.
Są oni zmuszani do pracy przez ponad 10 godzin dziennie, bardzo źle karmieni i nie otrzymują pomocy lekarskiej - twierdzą byli więźniowie.
Źródło: PAP, lex.pl