Prezydent Wenezueli Hugo Chavez oskarżył w niedzielę USA o naruszenie przestrzeni powietrznej swego kraju przez bezzałogowy samolot szpiegowski.
Chavez postawił armię w stan alarmu i nakazał zestrzelenie obiektu, gdyby taki incydent się powtórzył - informuje agencja AP, cytując telewizyjne wystąpienie prezydenta Wenezueli. Prezydent twierdzi, że obiekt przeleciał nad bazą wojskową w zachodnim stanie Zulia, po wystartowaniu z sąsiedniej Kolumbii. Zasugerował też, że był to samolot szpiegowski.
Chavez od dłuższego czasu oskarża Kolumbię o to, że zezwala Amerykanom na korzystanie ze swych baz wojskowych, by mogli stamtąd przygotować atak na Wenezuelę. Zarówno Bogota jak i Waszyngton odpierają te zarzuty i podkreślają, że obecność amerykańskiego personelu wojskowego w kilku bazach w Kolumbii służy wyłącznie walce z przemytem narkotyków.
Rzeczniczka ambasady USA w Caracas powiedziała, że pracownikom misji nie jest nic wiadomo o przelocie samolotu bezzałogowego nad Wenezuelą. W tym samym wystąpieniu telewizyjnym, Chavez zaprzeczył, że jego socjalistyczny rząd wspiera marksistowskich partyzantów w Kolumbii i ostrzegł Bogotę przed wysyłaniem żołnierzy na granicę. - Będziecie żałować. Nie jesteśmy bezbronni - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAp\EPA