Miało być nowe wielkie centrum handlowe w Caracas, ale prezydent Hugo Chavez zapytał: "Jak mamy zbudować socjalizm, jeśli kluczowe miejsca publiczne przekształcimy w centra handlowe?". I centrum nie będzie.
Swoje brzemienne w skutkach pytanie Chavez wygłosił w swoim cotygodniowym, weekendowym wystąpieniu telewizyjnym. Prezydent opowiedział, jakiego doznał szoku, gdy przechodząc nieopodal zobaczył budynek przyszłego centrum handlowego.
Zdaniem Chaveza, mający pomieścić 273 sklepy, kina oraz biura gmach sprawi, że zatłoczone śródmieście Caracas zakorkuje się jeszcze bardziej. W związku z tym prezydent zaapelował do burmistrza jednej z dzielnic Caracas, aby zatrzymał budowę sześciopiętrowego centrum handlowegoSambil, a niemal ukończony budynek przekształcił w jakąś pożyteczną instytucję, np. szpital lub uniwersytet.
Burmistrz stołecznej dzielnicy La Candelaria Jorge Rodriguez zapewnił prezydenta, że wypełni postawione przed nim zadanie.
Żeby było dobrze, musiałoby być wielu Chavezów
Nie wszyscy są jednak z opiekuńczości Chaveza zadowoleni. Victor Maldaonado, szef stołecznej Izby Handlu, Przemysłu i Usług ostrzegł, że takie arbitralne i gwałtowne posunięcia prezydenta stwarzają wśród przedsiębiorców atmosferę niepewności.
Z kolei agencja AP cytuje wenezuelskiego architekta Gaspara Arancibię, który zgadza się, że centrum zostało nieodpowiednio zlokalizowane, lecz mimo to uważa, że decyzja prezydenta zapadła zbyt późno. - Jeśli wszystko zależy od prezydenta, musielibyśmy mieć wielu podobnych prezydentów jednocześnie, aby mogli rozwiązać wszystkie nasze lokalne problemy - powiedział Arancibia.
Źródło: PAP