Parlament bułgarski odrzucił weto prezydenta do nowelizacji ustawy o służbie dyplomatycznej. Przewiduje ona zakaz pełnienia przez byłych agentów komunistycznych służb specjalnych funkcji ambasadorów i szefów departamentów w MSZ.
Wywodzący się z postkomunistycznej lewicy prezydent Georgi Pyrwanow zawetował ustawę w końcu lipca.
Za odrzuceniem prezydenckiego weta opowiedzieli się posłowie rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), nacjonalistycznej partii Ataka i deputowani centroprawicy. Weto poparły opozycyjna lewica oraz turecki Ruch na rzecz Praw i Swobód.
Bułgaria nie będzie reprezentowana przez dyplomatów, którzy byli częścią dawnego systemu SB. minister spraw zagranicznych Nikołaj Mładenow
Dekomunizacja dyplomacji
Przepisy, które wchodzą w życie po czwartkowym głosowaniu, nie nakazują zwolnienia z pracy w MSZ byłych etatowych pracowników i współpracowników SB, wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.
Będą oni mogli pracować również za granicą, lecz nie jako ambasadorzy i radcy, którzy w wypadku nieobecności ambasadora pełnią funkcje charge d'affaires. Nie będą mogli pełnić też kierowniczych stanowisk w centrali MSZ.
Nowelizacja ustawy była potrzebna, gdyż w Bułgarii - na mocy orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z początku lat 90. - nie jest zakazane pełnienie funkcji publicznych przez byłych agentów komunistycznych służb specjalnych.
"Część dawnego systemu SB"
Do zmiany ustawy o służbie dyplomatycznej doszło po opublikowaniu przez komisję badającą archiwa byłej SB danych o etatowych pracownikach wywiadu i współpracownikach służb specjalnych zatrudnionych w MSZ w ostatnich 20 latach.
Wynika z nich, że 40 proc. dyplomatów podlegających weryfikacji miało agenturalną przeszłość. W MSZ w ostatnich 20 latach zatrudnionych było około 200 byłych agentów, w tym 88 obecnie pracujących.
Na liście znalazło się 37 obecnych ambasadorów, m.in. w Londynie, Rzymie, Watykanie, Berlinie, Madrycie, Lizbonie, Moskwie, Belgradzie, Pekinie, Tokio, w przedstawicielstwach ONZ w Nowym Jorku i Genewie. Część z nich wezwano do kraju, lecz prezydent odmówił podpisania dekretu o ich odwołaniu.
- Bułgaria nie będzie reprezentowana przez dyplomatów, którzy byli częścią dawnego systemu SB - zapowiedział w czwartek minister spraw zagranicznych Nikołaj Mładenow. Ambasadorzy-agenci zostaną odwołani najwcześniej w styczniu, kiedy po zakończeniu drugiej kadencji Georgi Pyrwanowa urząd powinien objąć nowy szef państwa.
Lewica zapowiedziała zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego nowych przepisów, argumentując, że ograniczają one prawo do pracy i naruszają prawa człowieka.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: parliament.bg