Więźniowie brytyjskiego zakładu karnego Ford, niedaleko Arundel w Zachodnim Sussex, wszczęli bunt w noc sylwestrową. Strażnicy zostali zmuszeni do ucieczki, po tym jak grupa ich podopiecznych "wpadła w szał" i podpaliła kilka budynków. Po przybyciu specjalnych oddziałów policji, około południa w sobotę, udało się wymusić spokój.
W więzieniu Ford kary odsiadują drobni, mało agresywni przestępcy. Dlatego niejasne jest, co było przyczyną nagłej eksplozji emocji.
Problemy zaczęły się tuż po północy. 40 więźniów zaczęło wybijać okna, uruchamiać alarmy przeciwpożarowe, atakować strażników, aby ostatecznie podpalić osiem więziennych budynków. Zniszczono m.in. budynki, w którym mieściły się poczta, sala gimnastyczna, pomieszczenie do gier stołowych wraz z dziesięcioma nowo zainstalowanymi stołami do bilardu. Wskutek wysokiej temperatury odkształciły się dachy dwóch budynków. Strat materialnych jeszcze nie oszacowano.
Nie wiadomo co spowodowało wybuch złości wśród osadzonych, ale jak podaje "Daily Telegraph" prawdopodobnie 40 więźniów nie chciało wrócić do cel po powitaniu roku 2011. Ich temperament został prawdopodobnie wzmocniony przemyconym alkoholem.
W skrzydłach 1:1
Funkcjonariusze wycofali się na zewnątrz i oczekiwali przybycia posiłków oraz straży pożarnej. Ostatecznie - jak podało ministerstwo sprawiedliwości - udało się opanować sytuację w jednym z dwóch skrzydeł. Nie ma informacji o osobach poszkodowanych podczas tej operacji. W drugim skrzydle - jak pisze SkyNews - nie doszło do eskalacji.
Wszyscy buntownicy zostali już schwytani. Sześciu z nich uznano za przywódców buntu. W związku ze zniszczeniami wywołanymi przez pożar do innych zakładów karnych trzeba będzie przenieść około 160 osadzonych. W Więzieniu Jej Królewskiej Mości Ford osadzonych jest 560 osób. Wszyscy to mężczyźni.
Dziurawa puszka
HMP (Więzienie Jej Królewskiej Mości) Ford nie po raz pierwszy ma problemy. Słynie z tego, że łatwo z niego uciec. Niedawno ujawniono, że tylko w 2006 roku bez pozwolenia opuściło je 70 więźniów, w tym trzech morderców odsiadujących ostatnie lata wyroku.
Audyt przeprowadzony w 2009 roku wykazał też, że doszło do włamań do więzienia. Złodzieje kradli urządzenia z warsztatów, gdzie więźniowie uczyli się prac manualnych. Okazało się też, że system monitoringu jest przestarzały i częściowo nie działa.
Z raportu wynikało także, iż więzienie "pływa w alkoholu". Więźniowie wręcz urządzali sobie wycieczki do pobliskich sklepów, aby poczynić zapasy napojów wyskokowych, oczywiście bez niczyjej zgody. Kwitnie też przemyt narkotyków i telefonów komórkowych, których osadzeni nie powinni mieć.
Źródło: Sky News, Daily Telegraph, PAP