Syryjskie MSZ uznało za nieprawdziwe słowa szefa operacji pokojowych ONZ Herve'a Ladsousa, który określił sytuację w tym kraju jako wojnę domową. Tymczasem w środę po raz kolejny doszło do bombardowania Hims przez siły reżimu.
"Mówienie o wojnie domowej w Syrii jest niezgodne z rzeczywistością. To, co dzieje się w Syrii jest wojną przeciwko uzbrojonym grupom, które wybrały terroryzm" - napisało w oświadczeniu syryjskie MSZ cytowane przez oficjalną agencję informacyjną SANA.
Wojna domowa?
We wtorek w wywiadzie dla agencji Reutera i AFP Herve Ladsous na pytanie, czy w Syrii jest już wojna domowa, odpowiedział: "Tak. Myślę, że tak można już powiedzieć".
- Sądzę, że skala przemocy jest już tak ogromna, że zmieniła charakter tego konfliktu - dodał Ladsous.
Kolejny ostrzał Hims
Tymczasem siły prezydenta Syrii w środę ponownie ostrzelały miasto Hims, w środkowej części kraju. Rebelianci w nocy z wtorku na środę wycofali się z otoczonego przez wojsko i bombardowanego miasta Haffa oraz pobliskich wsi - podali obrońcy praw człowieka.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka od rana na dzielnicę Chaldija w Hims spadło kilkanaście pocisków moździerzowych. Choć miasto jest silnie bombardowane od tygodnia, rebelianci wciąż przebywają na jego terenie.
W nocy z wtorku na środę członkowie opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej "wycofali się z Haffy i wsi Zankufa, Dafil oraz Bakas", w północno-zachodniej prowincji Latakia, aby "ocalić życie mieszkańców" - powiedział szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman.
Ten górski i nadmorski region od tygodnia jest atakowany przez wojska prezydenta Baszara el-Asada. Siły rządowe przejęły kontrolę nad terenem po tym jak wycofali się stamtąd rebelianci - dodał Rahman.
Kolejne ofiary
Zdaniem Obserwatorium we wtorek w Haffie zginęło trzech cywilów, a kilkunastu zostało rannych. Haffa oddalona jest o ok. 30 km od Al-Kardahy, czyli rodzinnego miasta prezydenta Asada. Prowincja Latakia to bastion mniejszości alawitów, do której należy klan Asada.
Rebelianci oraz kilka zachodnich krajów obawiają się, że reżim przygotowuje się do dokonania masakry w Haffie. ONZ domagał się, aby na teren miasta wpuszczono obserwatorów. Jednak we wtorek musieli oni zawrócić, gdyż wściekły tłum składający się ze zwolenników prezydenta Syrii rzucał w nich kamieniami i metalowymi prętami. Oddano też strzały do trzech oenzetowskich samochodów.
Turcy się boją
Władze Turcji obawiają się, że konflikt w Syrii może przelać się na jej terytorium. Wiceminister spraw zagranicznych Naci Koru poinformował, że liczba uchodźców przebywających w Turcji wzrosła do 29 tys. oraz że w ciągu ostatnich dwóch dni do kraju przybyło 1,4 tys. Syryjczyków.
We wtorek w całym kraju śmierć poniosło 80 osób, w tym 57 cywilów - podało mające siedzibę w Londynie Obserwatorium.
Autor: jak//gak/k / Źródło: reuters, pap