Bohaterka wśród potępianej załogi promu Sewol. Zginęła, ratując innych


Zachowanie załogi promu Sewol, który w ubiegłym tygodniu zatonął w morzu z setkami osób na pokładzie, wywołało w Korei Południowej szok i złość. Nie wszyscy jej członkowie odwrócili się jednak od pasażerów. Park Jee Young, 22-latka pracująca na promie, do ostatniej chwili rozdawała kamizelki ratunkowe. Swoje bohaterstwo przypłaciła życiem.

Z relacji świadków wynika, że kiedy prom zaczął tonąć, 22-latka, zaczęła rozdawać kamizelki ratunkowe, a kiedy ich zabrakło, pobiegła po następne.

Kiedy zapytano ją, dlaczego sama nie ma kamizelki ratunkowej, odpowiedziała, że członkowie załogi powinni je włożyć jako ostatni, bo najpierw trzeba pomóc innym.

Park Jee Young swoje bohaterstwo przypłaciła życiem, jest jedną z ponad stu osób, które nie przeżyły katastrofy.

"Będziemy pamiętać twoją ofiarę"

Trumna z ciałem 22-latki znajduje się obecnie w domu pogrzebowym w mieście Incheon. Pojawił się tam też jeden z mężczyzn, który podróżował promem Sewol, a któremu udało się uratować. Jak powiedział, został ranny, wtedy pomogła mu młoda kobieta, która założyła ręcznik na jego krwawiącą głowę i ratowała go, kiedy na promie zaczął się podnosić poziom wody.

- Była taka odpowiedzialna i łaskawa - wspomina zmarłą wnuczkę babcia 22-latki, Jung Jee Kwon.

Rodzina wciąż nie może się pogodzić ze śmiercią Park Jee Young.

Wśród kwiatów ułożonych przy trumnie 22-latki można zobaczyć kartki o następującej treści: "Nie zapomnimy szlachetnego ducha", "Będziemy zawsze pamiętać swoją ofiarę".

Jak mówią krewni dziewczyny, chciała ona pozostać na uczelni i studiować, ale czuła się odpowiedzialna za rodzinę i udzielenie jej wsparcia, po tym jak dwa lata temu zmarł jej ojciec.

Od 2012 r. zaczęła więc pracować, a sześć miesięcy temu została przeniesiona na prom Sewol.

Aresztowanie kapitana

Zachowanie załogi promu Sewol wywołało w Korei Południowej szok i złość. Prezydent Pak Kyn Hie porównała jej działania do morderstwa. Z prowadzonego przez koreańskie urzędy dochodzenia wynika, że kapitan Li Czon Sok (Lee Joon-seok) do ostatniej chwili zwlekał z ewakuacją pasażerów i opuścił statek, gdy na pokładzie znajdowały się jeszcze setki ludzi. Kapitana Li oraz dwóch oficerów policja aresztowała w sobotę. W poniedziałek prokuratura podała, że zatrzymano kolejnych czterech członków załogi od zarzutem niezapewnienia ochrony pasażerom.

Najnowszy bilans ofiar mówi o 104 zabitych i 198 zaginionych.

Autor: MAC/kka/zp / Źródło: CNN

Raporty: