Rozmawiałem z Andżeliką Borys w chwili, kiedy do niej przyszli funkcjonariusze milicji - opowiadał na antenie TVN24 dziennikarz Andrzej Poczobut, działacz mniejszości polskiej na Białorusi. W tym momencie telefoniczna rozmowa została przerwana. - Przepraszam, milicja mnie prawdopodobnie za chwilę zatrzyma. Milicja mnie zatrzymuje - zdążył przekazać Poczobut. Po pewnym czasie wrócił. - Rozmawiałem przez telefon w języku polskim i rozumiem, że na to zareagowali - tak ocenił działania podjęte wobec niego przez białoruskich milicjantów.
Przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelika Borys została zatrzymana we wtorek po południu przez milicjantów w Grodnie na Białorusi. Przed godziną 17 informowała na swoim Facebooku, że "jedzie na komisariat rejonu leninowskiego".
Na miejscu, przed komisariatem pojawił się dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi Andrzej Poczobut. Na antenie TVN24 opisywał przez telefon okoliczności zatrzymania Borys.
Przerwana rozmowa i wymiana zdań z policjantami
- Rozmawiałem z nią (Borys - red.) w momencie, kiedy do niej przyszli funkcjonariusze milicji - zaczął opowiadać Andrzej Poczobut, po czym nastąpiła przerwa. Po chwili dodał: - Przepraszam, milicja mnie prawdopodobnie za chwilę zatrzyma. Milicja mnie zatrzymuje.
Przez kilka chwil było słychać rozmowę Poczobuta z milicjantami. Połączenie telefoniczne niedługo potem urwało się.
Jak jest? "Jest jak to na Białorusi"
Poczobut kilka minut później powrócił na linię. - W momencie, gdy zaczęliśmy rozmawiać, od razu milicja wyszła z budynku. Chcieli, żebym przerwał rozmowę, wylegitymowali mnie. Myślałem, że mnie zatrzymają, ale dzięki Bogu nie zatrzymali, tylko wylegitymowali. Nadal stoję, czekam - wyjaśnił.
Pytany, czy jest bezpieczny odpowiedział: - Jestem na Białorusi. Jest jak to na Białorusi. Tak jest.
Poczobut dodał, że na miejscu pojawiły się osoby ze Związku Polaków na Białorusi oraz konsul RP w Grodnie Andrzej Raczkowski. - Rozumiem, że chce się dowiedzieć o jej losie - powiedział. - Milicja nam nic nie powiedziała - dodał.
Dziennikarz przekazał, że jako jedyny został wylegitymowany. - Rozmawiałem przez telefon w języku polskim i rozumiem, że na to zareagowali - tłumaczył. Ocenił, że "trudno jednoznacznie" stwierdzić, dlaczego Borys została zatrzymana.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Zatrzymują kogoś codziennie. To może być nawet po kilka osób. Widać, że jest polowanie"
"Wiedza, którą mamy, jest bardzo mała"
Borys w sobotę została ponownie wybrana na przewodniczącą Związku Polaków na Białorusi. Poczobut zapytany, czy zatrzymanie jej może mieć z tym związek odparł, że "nie możemy tego wykluczać". - Na razie wiedza, którą mamy, jest bardzo mała - podsumował.
Poczobut napisał później w mediach społecznościowych , że funkcjonariusze OMON-u przekazali informację, że przed komisariatem mogą przebywać tylko najbliżsi członkowie rodziny. "Grożą zatrzymaniem. Zaparkowałem samochód tuż przed komisariatem, wiec teraz siedzę w swoim samochodzie" - oznajmił na Twitterze. Dodał, że w komisariacie pojawił się adwokat Borys.
Krótko przed godziną 19.30 (21:30 w Grodnie) Poczobut poinformował, że prawnikowi nie pozwolono się spotkać z Andżeliką Borys. Dodał, że kobieta nadal jest zatrzymana. Po godzinie 20 dziennikarz podał, że na spotkanie z Borys nie został także dopuszczony konsul RP.
Źródło: TVN24