Rozprawiając się z opozycją, irańskie władze sięgnęły tradycyjny w reżimach autokratycznych środek - "spontaniczną i szczerą" skruchę przeciwników. Aresztowały też dziennikarzy opozycyjnego dziennika.
Irańska telewizja państwowa pokazała we wtorek program, w którym ludzie, przedstawiani jako manifestanci, twierdzili, że w czasie 10 dni powyborczych zamieszek byli inspirowani przez zagraniczne media.
Kobieta w czarnym płaszczu i chuście, której twarz była zamazana, oświadczyła, że wraz z synem uczestniczyła w zamieszkach w Teheranie "pod wpływem Głosu Ameryki w języku perskim i BBC".
- Cały klimat został wywołany przez BBC. Mój syn chował w torbie granat i chciał udowodnić, że jest silniejszy od innych - wyjaśniła.
Rabował "pod wpływem Głosu Ameryki"
Inny z przedstawionych przez telewizję świadków powiedział, że chaos po wyborach z 12 czerwca wykorzystał do rabunków w stolicy - zanim został aresztowany. - Razem z bratem wykorzystaliśmy sytuację, żeby plądrować sklepy i rabować ludzi - oświadczył ten młody człowiek.
Z kolei trzeci ze świadków przyznał, że działał "pod wpływem Głosu Ameryki".
Media na celowniku
Mimo że od początku zamieszek zagraniczne media nie mogą relacjonować wydarzeń, które nie są w oficjalnym wykazie irańskich władz, Tehrena oskarża zagraniczne media o podżeganie do przemocy w kraju.
W ubiegłym tygodniu MSZ oskarżyło dziennikarzy, że są "rzecznikami podżegaczy" i ostrzegło, że tacy "wrogowie" zostaną pokonani. We wtorek agencja Reutera poinformowała, że jeden z dziennikarzy - grecki współpracownik "Washington Times" - został aresztowany.
Wcześniej aresztowani zostali m.in. pracujący dla "Newsweeka" Maziar Bahari i korespondent BBC w Iranie Jon Leyne.
Dziennikarze Musawiego aresztowani
Agencja AFP podała z kolei, że w poniedziałek irańskie władze zatrzymały 25 dziennikarzy i członków personelu teherańskiego dziennika "Kalemeh Sabz", należącego reformatora Mir-Hosejna Musawiego.
Zatrzymanym nie przedstawiono nakazu aresztowania ani też nie wyjaśniono powodów takiego kroku. We wtorek wieczorem zwolniono pięć zatrzymanych w tej grupie kobiet.
"Kalemeh Sabz" pojawił się na irańskim rynku prasowym tuż przed wyborami prezydenckimi z 12 czerwca. Gdy na ulicach miast Iranu doszło do manifestacji, których uczestnicy kontestują oficjalne wyniki elekcji, dziennik zamknięto.
Źródło: PAP